|
Jest w kolegiacie średzkiej płaska rzeźba w piaskowcu, nad jednym z wejść wmurowana; to, co na niej wyobrażono, zda się patronować wszystkiemu dokoła: starej Środzie i jej ziemi. Wyobrażony tam Bóg Ojciec, władca wszechmocny. Otacza Go fala obłoków. Na głowie mitra monarsza, twarz okolona włosem fryzowanym, w puklach broda kręcona. W lewej dłoni dzierży jabłko świata, spięte obręczą wiary i uwieńczone krzyżem. Wzniesiona prawica błogosławi. Moc w tym jest.
To błogosławieństwo od wieków spływa ze starej rzeźby na średzką ziemię, której piękno widne jest w jej żyzności i zagospodarowaniu, w spokoju płynącym z poczucia przytomnej błogosławiącej Bożej dłoni. Lekką falą schodzą fu szerokie wyniosłości w dolinki strug licznych; gdzie wyżej tam kłosi się chlebny łan, a w buraczanej gęstwinie cukier dojrzewa; dołami soczyste trawy się zielenią. Zieleń wszędzie tu tonem zasadniczym, wyrazem życia bujnego. Żyje na tej ziemi człowiek od lat niepamiętnych - w osadach, których imiona formowały się wraz z językiem plemienia, co ziemię tę w wieczyste wzięło władanie.
Z dawna na czoło tych osad wybiła się Środa - miejscem była, gdzie środowe odbywały się targi - dawna włość książęca, starostwo i miasto już w r. 1370. Odmieniała się jego dola i postać: to kwitło dobrobytem mieszczaństwa, które stawiało liczne świątynie, to niszczało w najeździe krzyżackim (r. 1331), w szwedzkich zalewach (r. 1655 i 1703). Ledwo domyślać się dziś można, kędy biegł mur obronny miasta, gdzie zamek stat; pamięć o tym zapisała się jedynie w krętej linii ulic, w ich nazwach. Z sześciu kościołów ostał się tylko jeden. I on wziął na siebie wszystkie chwały dawnej Środy.
Kolegiata średzka to treść przeszłości, wyraz znaczenia miasta i okólnej ziemi.
Nie od razu taką była, jaką ją dziś podziwiamy. Istniał był tu kościół z budowania królewskiego, może już pod koniec w. XI, a proboszczowie tutejsi wymieniani są w dokumentach w w. XIII. W drewnianej jeszcze świątyni służbę Bożą czynili. W dwieście lał później, około r. 1423 proboszcz średzki Mikołaj, kanonik i wikariusz generalny poznański z cegły wznosi gmach potężny, jednocześnie czyniąc skuteczne starania, by podnieść splendor średzkiej parafii: za zgodą króla Władysława Jagiełły ustanowiono przy tym kościele kolegiatę, w skład której wchodzili proboszcz, dziekan, kustosz i siedmiu kanoników - jej podstawy prawne ugruntował w r. 1428 biskup poznański Stanisław Ciołek, a Sobór Bazylejski w r. 1435 zatwierdził wszystkie nadania i przywileje kolegiaty. Z instytucji, którą niewola pruska przerwała, sam kościół wziął trwałą nazwę - wprost kolegiatą go nazywają. Gdy z rozwojem miasta ludności przybywało, rozbudowano go w w. XVI w trzy nawy. Możni panowie dobudowali dwie kaplice; w dzisiejszej zakrystii nie poznać dawnej kaplicy Pampow-skiego, którą później Grzymułtowskich nazywano.
Druga kaplica niemal nietknięta w swej pierwotnej postaci, jaką jej nadał (r. 1602) wojewoda poznański Hieronim Gostomski, który tu pod bryłą marmurowego grobowca chował żonę i jej matkę, a także i nieletniego wnuka, Adama Stadnickiego, zrodzonego z córki Anny.
Nie wszystkie to już wspominki po zmarłych, co tu na granitach posadzki niegdyś krzyżem leżeli. Na zewnętrznej ścianie kościoła, na jej zastarzałych cegłach uważne oko dojrzy znaki przeróżne w dosięgu ramienia porozrzucane: są tam dołki wiercone i ryte pisania - łatwym znakiem pamiętnik stawiano komuś bliskiemu, którego na przykościelnym cmentarzu grzebano; piśmienny szkolarz rył łacińskie imię zmarłego i datę - daty te sięgają wstecz do schyłku w. XVI. Przy wielmożach marmurami we wnętrzu kościoła uczczonych staje skromny plebs, o którym pamięć w mur wrosła.
Jedni i drudzy wchodząc ongiś w nawę kolegiaty te same co my dziś przeżywali wzruszenia, gdy wzrok ich padał na scenę pasyjną, ustawioną na belce tęczy. Byli między nimi tacy, którym łacniej było niż nam czytać i rozumieć łacińskie słowa złotą literą na tramie wypisane: "Discite mortales domini cognoscere cru-cem" - "Uczcie się, śmiertelnicy, poznawać krzyż Pana". Od lat przeszło czterystu nieprzerwanie widnieje tam wskazanie "En tronus hic regis, haec conciliatio mundi" - krzyż ten, to "tron królewski, to pojednanie świata".
Wnętrze średzkiej świątyni cechuje majestat i pogoda. Sprzęt kościelny odznacza się szlachetną formą, której powagi nie umniejszają sute złocenia i bogate polichromie ścian i ołtarzy; pochodzą one z ostatniego odnowienia wnętrza przeprowadzonego r. 1929 staraniem ówczesnego proboszcza ks. Meissnera. Są one koniecznym składnikiem modlitewnych uniesień, gdy z obłokami wonnych kadzideł pod gwiaździste sklepienie wznosi się pieśń z tysięcy piersi dobyta; często jest to pieśń, którą stworzył Franciszek Ksawery Zaremba, długoletni organista kolegiaty lub wielki wielkopolski pieśniarz, Mieczysław Surzyński, średzianin z urodzenia. Na co tylko spojrzeć, wszystko w tej świątyni ma swą historię i nie poślednie miejsce wśród zabytkowych dzieł sztuki. Prócz cennych ołtarzowych obrazów są tu i inne wielkiej wartości płótna: jedno pędzla flamandzkiego z połowy XVII wieku "Zaparcie się św. Piotra" i drugie współczesne mu, przypominające prace Rubensa, "Zdjęcie z krzyża". I w rzeźby obfituje kolegiata. Tego typu, co "Bóg Ojciec" jest "Duch Święty", również falistą linię obłoków objęty i także w piaskowcu wyrobiona płaskorzeźba, przedstawiająca "Wieczerzę Pańską". Sę to fragmenty - dziś rozrzucone - dawnego (pocz. w. XVI) ołtarza, a może reservaculum t. j. ściennego ołtarzykowego schowania na Najśw. Sakrament i święte oleje. W starym wielkopolskim mieście Kole, nad Wartę, w tamtejszej farze znajduje się niemal wierne powtórzenie średzkiej rzeźby Boga Ojca. Tym bardziej to znamienne, że Koło i Środę łączy to, co je w przeszłości między innymi miastami Wielkopolski wyróżniało: sejmiki szlachty wielkopolskiej.
Pierwotnie odbywały się one w Kole. Sejm Walny odbyty w Piotrkowie w r. 1496 Środę na ten cel wyznaczył. Przez to urosła Środa do roli politycznej stolicy Wielkopolski, skoro całe jej życie polityczne tu się koncentrowało. W sejmikach brała udział szlachta, zarówno posesjonaci jak i "gołota" ziemi nie posiadająca, dygnitarze świeccy i duchowni - i to z trzech województw Wielkiej Polski: z poznańskiego, kaliskiego i gnieźnieńskiego. Obrady toczyły się przed kościołem, gdzie dla braci szlacheckiej służba wznosiła piętrowe ławy; wewnątrz kościoła, gdy proboszcz wyniósł Przenajświętszy Sakrament, radzili dostojnicy. Kaplica Gostomskich, zamknięta kratą, służyła za kancelarię sejmiku. Bywały sejmiki poselskie, na których wybierano posłów na Sejm Walny; po Sejmie Walnym zjeżdżano się znów na sejmiki relacyjne. Sejmik deputacki wybierać miał deputatów do Trybunału w Piotrkowie, gospodarski, kłóry zaistniał dopiero w r. 1717, zajmował się sprawami gospodarczymi Wielkopolski.
Barwnym bywał widok Środy w czas sejmików, gdy wszystkimi drogami waliły ku miastu poszóstne świetne karoce, w których rozpierali się starostowie i kasztelani w deliach mieniących się, w drogocennych bekieszach; przy kolasach sadzili na kształtnych rumakach dworzanie w barwach swych panów, tłumiła się czereda hajduków, a przodem biegł zdyszany laufer, nawołując o miejsce dla jaśnie wielmożnego. To znów toczyły się bryki wyładowane zawadiackimi wąsaczami; ubogie na nich kontusze, a szablisko ciężkie w czarną pochwę wetkane zawsze gotowe było na okazję poparcia przy głosowaniu. Z pękatych trzosów szlacheckich sypały się tynfy w chłonne mieszki mieszczańskie; łowili je i kuglarze i różni wydrwigrosze, co jednocześnie się ku Środzie przemykali, budy swoje wesołe otwierając. Obrazu dopełniał lud okoliczny, co jeszcze przed stu laty oczy rwał czerwoną rogatywką i błękitnym kaftanem.
Dawno już ścichła szlachecka wrzawa na dziedzińcu kościelnym - nie przestała jednak Środa i jej kolegiata ważyć w życiu Wielkopolski. Tu przecież, w Środzie, jako mansjonarz kolegiaty czynny był zasłużonej pamięci działacz społeczny, ks. Augustyn Szamarzewski, współtwórca spółdzielczego ruchu Wielkopolski, tu działał i pracował jako prepozyt kolegiaty, pochowany w jej podziemiach ks. prałat Ludwik Jażdżewski, zasłużony i głośny obrońca praw narodowych w sejmie pruskim.
W odrodzonej Polsce stara kolegiata dalej trwa a koronę uwieńczone berło jej wieży, z dala zewsząd widne, nadal króluje pracowitej, zbożnej średzkiej ziemi.
| |