Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Gdańsk  ›

 PRZESZŁOŚĆ  I  JUTRO  GDAŃSKA ,    U  PROGÓW  MIASTA ,    W  NAJPIĘKNIEJSZYM  WIDOKU ,    NA  STARYM  MIEŚCIE ,
 W  SERCU  GDAŃSKA ,    PRZEDMIEŚCIE ,    W  SŁUŻBIE  MORSKIEJ  SPRAWY ,    OLIWA ,
 GDAŃSKIE  KĄPIELISKA ,    INFORMACJE  DLA  PRZYJEZDNYCH 


Okładka

G D A Ń S K

OPRACOWAŁ  JAN  KILARSKI

WYDAWNICTWO  WYDZIAŁU  TURYSTYKI
MINISTERSTWA  KOMUNIKACJI

ROK  1948

WSZELKIE   PRAWA   PRZEDRUKU   ZASTRZEŻONE

Okładka
Fot.: Łukasiewicz.

Motława;  w  głębi  żuraw,  zbudowany  w  XV  wieku.



Str. 2 .. 5

Początek strony
PRZESZŁOŚĆ  I  JUTRO  GDAŃSKA

Fot. Łukasiewicz.
Motława; w głębi żuraw, zbudowany w XV wieku.
     Myśl i pracę polskiego ludu prowadził ku morzu bieg Wisły, który też Gdańskowi miejsce na ziemi i w dziejach wyznaczył. Po raz pierwszy imię tego miasta w r. 997 pisane, w wyraźnie polskim, nie innym brzmieniu, gdy zapisywano fakt, że w tym roku św. Wojciech, przez króla Bolesława Chrobrego w misji apostolskiej na Przymorze posłany w mieście "Gyddanyze" kazał, nauczał i chrzcił. Wojciechowy czyn - to dzieło króla Bolesława, który w swej polskiej, przymorskiej dziedzinie kładł fundament wiary, kultury i polskiego gospodarzenia morzem.
     Lud to od prawieków słowiański. Mowa jego polska, w kaszubskim narzeczu. Osada na brzegu Motławy u jej ujścia do Wisły wraz z całym gdańskim wybrzeżem z razu we władzy książąt pomorskich się znajdowała, co z ramienia Polski rządcami tu byli. Po wymarciu książąt pomorskich (r. 1295) wielkopolski książę Przemysław z prawnego zapisu obejmuje te ziemie. Łokietkowe panowanie w Gdańsku kończy (r. 1308) opanowanie grodu przez zdradzieckich Krzyżaków, którzy ludność miejscową wycinają.
     Ludnym już był pod te czasy Gdańsk. Od połowy XIII wieku napływali tu osadnicy niemieccy, głównie z Lubeki. Z osady czysto słowiańskiej Gdańsk przetwarzał się na mia­sto, w którym kupiec narodowości obcej, oparty na przywi­lejach, o jego życiu decydował. Wśród obcych w przewadze był Niemiec, zwłaszcza za czasów kolonizowania Gdańska przez Krzyżaków; w późniejszych wiekach napływają tu i inne nacje, wśród których pierwsze miejsce zajmują Ho­lendrzy i Flamandowie - pierwszym zawdzięcza Gdańsk wzięcie pod uprawę rozległych żuław wiślanych, które jako mokradła nieużytkiem stały; tym drugim szlachetne formy swego budownictwa zarówno gotyckiego jak i renesansowego, z którego rozwinęły się wszystkie postacie typowego domu gdańskiego i piękno gdańskiej ulicy. Gdy Gdańsk, mający znakomite warunki rozwoju jako główny port ziem polskich rósł i zwabiał kupców przedsiębiorczych, wchłaniał w siebie jeszcze i Anglików, Szkotów, Francuzów, Włochów, a nawet Węgrów i Rumunów. Asymilując się, zwolna się wynarodawiali; przybierając obyczaj i język możnej większości, niemczyli się. Tuziemczy zaś element polski, w pozycji społecznej. usunięty poza prawo, zeszedł do roli bezimiennego sługi. Lecz się nie wynarodowił. Trwał i często dawał sposobność do tego, że go przybyły do Gdańska cudzoziemiec ze zdumieniem w "niemieckim" mieście odkrywał, jak to np. w XVII wieku miało miejsce, kiedy francuski podróżnik Ogier (Ożje) w pamiętnikach swoich zapisywał, że w szeregu kościołów gdańskich modlitwa i pieśń nabożna wyłącznie polskie były. Zmiany polityczne, choć sprzyjające wynarodawianiu gdańskiej ludności polskiej, wygubić jej nie zdołały, sprawiły jednak, że w wielu rodzinach piszących się polskim nazwiskiem, językiem codziennego użytku stawał się język niemiecki; gdańskie cmentarze, księgi metrykalne, księga adresowa najlepszym dowodem, na jakim podłożu narodowym wyrósł Gdańsk - przekonywuje o tym częstość polskiego nazwiska.
     Gospodarcze dzieje Gdańska są takie, jakimi je stwarzała przyroda jego miejsca: bliskość ujścia Wisły do morza i szerokie zaplecze kraju obfitującego w budulec drzewny i płody rolne; drugim zaś niemniej ważnym czynnikiem była nieumiejętność nasza - nas, Polaków - samodzielnego użycia morza jako drogi handlowej i łatwość, z jakąśmy zamorski handel polski gdańszczanom zwierzyli.
     W dziejach politycznych Gdańska zwrotnymi datami są: Rok 1454, kiedy Gdańsk już ludny i możny, lecz w mocy krzyżackiej będący, jarzmo Zakonu zrzuca, i Polsce, jej królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi, w opiekę się oddaje. Sejm lubelski roku 1569 przez inkorporację Gdańska silniej go zespala z Rzeczpospolitą. Miastem Polski jest Gdańsk aż do drugiego jej rozbioru, do roku 1793. W dobie napoleońskiej i w Gdańsku walczy żołnierz polski; walczy o jego wolność i o wolność całej Ojczyzny. Lecz dopiero po 150 latach, po długim wieku niewoli pruskiej, po dwudziestoleciu Wolnego Miasta, gnębiącego swych obywateli narodowości polskiej i po wojennym sześcioleciu, wypełnionym zbrodniami dokonanymi przez gdański hitleryzm na gdańskich Polakach - na przedwiośniu roku 1945 żołnierz Polski na stałe wrócił w mury Gdańska.
     Po wiekach niewyzyskanych możliwości, gdy nawet energia Batorego i wysiłki Władysława IV wobec oporów krnąbrnego Gdańska nie umiały stworzyć silnej floty i gdy władztwo nad morzem i portem temu miastu oddaliśmy - dziś wreszcie władzę tę, z nikim niepodzielną, mamy. Zastaliśmy ten port zniszczony. Więc go w przeciągu dwu lat tak odbudowaliśmy, że już w maju roku 1947 sprawność przeładunkowa zbliżyła się do przedwojennego wymiaru. W stoczniach rozsiadłych na brzegach Martwej Wisły i na śródrzecznym Holmie prace są w pełnym toku. Maszty i kominy okrętowe w basenach stoczni wraz z mocarnymi dźwigarami składają się na pełne życia widoki, które łączą się z podobnym krajobrazem portu, gdzie przy nabrzeżach szeregują się potężne kadłuby okrętów, znaczonych rozmaitością flag obcych.

Fot.: J. Bułhak.
Brama Wyżynna (r. 1588); nad wejściem Orzeł Polski.

     Przybywający do Gdańska, gdy opuszcza dworzec kolejowy, zdumiewa się, patrząc, jak przed nim wyrastają ściany świeżej nowoczesnej budowli i jak one harmonizują doskonale z sąsiednimi szczytami i wieżyczkami ocalałych kościołów, których dachy już pokryte i wnętrza czynne. Zapuszczając się dalej w zabytkowe ulice staromieścia widzi przybysz, że to, co było monumentalne, ocalało i jest zabezpieczone lub w pełnej odnowie. Tam zaś, gdzie wojna i barbarzyństwo najwięcej szkód poczyniły, w najpiękniejszych ulicach ujrzy, z jaką pieczołowitością dobyto z ruiny resztki portali i pięknych przedproży. Zrozumie z tego, że umieliśmy przy innych pilniejszych zadaniach zdobyć się i na ten wysiłek, by wszelkie tu pamiątki świetnej architektury stworzonej przez mistrzów niderlandzkich - bo ich tu, niemal bez wyjątku, było budowanie - zachować. Jasnym mu też będzie i to, że istnieje tu wola przywrócenia staremu Gdańskowi jego dawnej, świetnej, historycznej postaci. Wypełni tę formę, pracą rąk polskich wskrzeszoną, treść na zawsze już tylko polska.
      Jutro Gdańska jest pewne.
     Spełniła się przepowiednia świetnego gdańskiego humanisty wieku XVI Jana Dantyszka, biskupa-poety, który wieścił zupełną zagubę pysznego miasta. Ziszczać się poczyna życzenie innego gdańszczanina, który o dwa wieki później na złocistej postaci Zygmunta Augusta, wieńczącej szczyt prawomiejskiego ratusza, te prorocze słowa w imieniu Gdańska wypisał :
     Aurea Sarmatiae redeant sic tempora nostrae - oby wróciły nasze złote polskie czasy.
     Na zawsze już wracają Gdańskowi jego złote polskie czasy.



Str. 5 .. 6

Początek strony
U  PROGÓW  MIASTA

     Ku Gdańskowi z głębi Polski dążąc, zazwyczaj od południa dojeżdżamy. Tczew ostatnim węzłowym etapem. Za nim wyglądamy znamiennego znaku Gdańska - w dali zarysowującej się sylwety kościoła Panny Marii. Od Pruszcza już widoczna. Drogę tu prowadzi Radunia, rozgraniczająca wzgórza Gdańskich Wyżyn i nizinną równię Gdańskich Żuław. W przepuście tej drogi rozsypana wieś podmiejska: św. W o j c i e c h. Jadącym szosą zaleca się stąd rozpocząć zwiedzanie Gdańska - choć stąd do śródmieścia jeszcze mila drogi. Lecz tu najstarsza tradycja, która i nazwę tej osadzie dała. Od najdawniejszych czasów tę właśnie okolicę wskazywano jako miejsce pobytu Wojciecha, apostoła. Tu na wzgórzu, gdzie dzisiaj kaplica, przez lat trzy relikwie świętego miały być złożone, zanim w gnieźnieńskiej katedrze czczone spocząć miały.
     Był tu od XIII wieku kościół. Obecny zbudował (r. 1575) biskup Karnkowski. W wielkim ołtarzu obraz św. Wojciecha (z r. 1604). Święty przedstawiony jako biskup, w ręku trzyma znak apostolstwa i męczeństwa; obok na modlitewnej książce napis: "Bogu Rodzica Dziewica, Bogiem Sławiena Maryja". Znać w tym napisie pradawną polskość tego miejsca kultu. W tylnym planie obrazu morze i statek z banderą o polskich barwach. - Za kościołem stok wzgórza, pokrytego pięknym bukowym lasem. Tędy dróżki wiodą do pielgrzymiej kaplicy. Na cegłach jej muru ciekawe znaki pątników z odległych lat. Z góry przeziera widok na idącą w dal żyzną rozległość żuław.
     Dalszą drogę wytycza nieprzerwany ciąg ogrodniczych podmiejskich gospodarstw. Tą drogą szła historia polskiego Gdańska. Po wielekroć razy ciągnął tędy królewsko-polski dwór, a królowie zatrzymywali się na noc tu w drodze w Lipcach, by nazajutrz odbyć triumfalny wjazd do swego pięknego, bogatego, a często - krnąbrnego miasta. - Jeszcze przedmieście Orunia i tuż za nim bliższa śródmieścia, przedmiejska Stara Szkocja, gdzie wyniosła, czerwienią znaczną ściana pojezuickiego kościoła św. Ignacego - i już Gdańsk istotny. Jadącym koleją zamanifestuje się on wspaniałą zjawą trój szczytowego kościoła św. Trójcy, wraz z przytuloną do niego kaplicą św. Anny.
     Jakimkolwiek środkiem drogowej lokomocji do Gdańska przyjechać, punktem wyjścia dla zwiedzania miasta staje się Podwale Grodzkie, szeroka jezdnia-ulica przed głównym dworcem kolejowym. Tu kiosk informacji turystycznej, przystanek autobusów, park samochodowy, stanowisko dorożek węzłowy przystanek tramwajowy i rozjezdne stąd drogi, wiodące w głąb starego Gdańska.



Str. 6 .. 7

Początek strony
W  NAJPIĘKNIEJSZYM  WIDOKU

     Przed szczegółowym zwiedzeniem Gdańska wskazanym jest zobaczyć "wszystko". Opłaci się w tym celu wyjść - na Biskupią Górę. (Nazwa ta stąd, że przez wieki była to własność biskupów kujawskich). - Na starych sztychach najczęściej widoki Gdańska są przedstawiane w widzeniu z Biskupiej Góry. Lepiej jednak wyjść nam na Cygańską Górę, najwyższy punkt wzniesienia w pobliżu Gdańska (77 m) - widok stąd najprzestronniejszy.
      Tam w dole Gdańsk.
     Na długie jeszcze lata będzie to widok raczej smutny. Wielkie, rdzawe, w słońcu okrutnie wyraziste rozlewisko ceglanej ruiny. Tragicznie piękne wysterczają z tego niezłomne, od wieków i wojen silniejsze wieże Gdańska. Są wszystkie. Od lewego skraju idąc: zielona plama Jakubowej, zwichrowana Bartłomiejska, krępa, w stożkowym średniowiecznym hełmie Mikołajska, głębiej Katarzyna z Brygidą, a na prawo mocny słup wieży św. Jana - i nad wszystkie potężna, dumna wieża kościoła Panny Marii, i od wszystkich najbardziej w pięknie swym pomniejszona - ratuszowa; jej prześliczny, smukły wysoki hełm, na którego szczycie złotem lśnił się Zygmunt August, nie istnieje.


Fot.: J. Bułhak.
Kościół św. Katarzyny, jeden z najpiękniejszych kościołów gotyckich,
uszkodzony podczas działań wojennych.

     Dalej rozciągają się na wsze strony nizin­ne płaskości na lewo ku północy opiera­jące się o jasną smugę morskiego brzegu. Odwrócić się wstecz: tu, w szerokim wachlarzu przebogate formy silnie sfalowanego wzgórzystego terenu, bliżej znakomite tło przyszłego rozrostu mia­sta - w dole na le­wo długi wąwóz siedlickiej doliny - to Nowy Świat - na prawo lasy nad Wrzeszczem. Zwróćmy się ku północy. Srebrna droga Starej Wisły wiedzie ku morzu; zawsze tam widać ruch statków. A da­lej - MORZE.



Str. 7 .. 10

Początek strony
NA  STARYM  MIEŚCIE

     Od strony dworca kolejowego droga wprost w mury Starego Miasta. Idąc za znakami Żeglugi Gdańskiej dochodzimy do jej przystani na Motławie. Tu najstarsze miejsce naj­dawniejszego Gdańska. Murek przybrzeżny znaczy kres, po który rozciągały się zabudowania obronnego dworzyszcza książąt pomorskich, a po nich - począwszy od Przemysława - władców Polski. Na tym miejscu wzniósł się potem po­tężny zamek Krzyżaków. Po zamku ani śladu. Gdańszczanie, gdy ich Polska pod swe skrzydła przyjęła, twierdzę gnębicieli do gruntu rozebrali. Nazwy ulic, Grodzkiej i Zamkowej jedynym tu wspomnieniem.
     Inna ulica - Osiek - tamtych bliska, wspomina miejsce, gdzie Krzyżacy po rzezi miejscowej ludności z jej niedobitków i ze spędzonego ze wsi ludu obóz roboczy mieli. Obóz ten zasiekiem dokoła osieczony był. Z tego nazwa.
     Tu w pobliżu "P o c z t a  P o 1 s k a". W brzmieniu tych słów nie dopatrywać się informacji, że tu jest może urząd pocztowy. W tej nazwie przechowana jest sława czynu bo­haterskiej obrony polskiego urzędu pocztowego na terenie podówczas niemieckiego Gdańska, w pierwszym dniu ostat­niej wojny.
     Najstarszym pomnikiem przeszłości Starego Miasta - jest "K a t a r z y n k a", pierwszy kościół parafialny Gdańska, stąd "matrona loci" - macierzą miasta zwany. Wiadomo, że w pierwotnym kształcie kościół ten istniał już wcześnie w XIII wieku. Z biegiem czasu rozbudowany, słynny był przez swój śliczny, barokowy, "polski" hełm wieżowy. W układzie swym jest to kościół trójnawowy, hallowy - jest to typowe dla Gdańska. - W bocznych nawach zachowały się piękne kryształowe sklepienia. Na jednej z kolumn epi­tafium astronoma Heweliusza, który się szczycił łaską króla Sobieskiego i jedną z konstelacyj gwiezdnych na jego cześć nazwał "Tarczą Sobieskiego". Na razie Katarzynka jest ruiną. Z jej dawnych uroków pozostały jej trzy piękne szczytnice od strony wschodniej. Ich widok kojarzy się malowniczo z sąsiednim kościołem św. Brygidy (budowa z końca XV wieku), też mocno zniszczonego. Był to kościół katolicki, dawniej klasztorny, Brygidek. W jego ruinie ślad minionego piękna znać w resztkach misternie rysowanego sklepienia, w strzępach ołtarzy; łuk tęczy nadal obejmuje scenę Ukrzy­żowania. - Jeszcze się tu zachowało kilka epitafiów. Na jednym z nich nazwisko biskupa Szembeka (w. XVIII).
     Pobliże kościoła św. Katarzyny należy do najpiękniejszych zakątków starego Gdańska. Przy nim od strony południowej trójlicowy D o m  K n o d z i e i, piękny przykład flamandzkiego budownictwa, a tuż na narożniku z formy najstarszy (r. ca 1500) "d o m  r o b o t n i c z y" w dawnej postaci zachowany. Od strony katarzyńskiej wieży potężna ściana k r z y ż a c k i e g o   m ł y n a - tyle tylko zostało z potężnej średniowiecznej przemysłowej budowli. Dalej nad Radunią R a t u s z  S t a r o m i e j s k i, żywy pomnik najstarszej, polskiej dzielnicy Gdańska, żywy współczesnym już życiem jako siedziba Miejskiej Rady Narodowej. Nowy ratusz Staremu Miastu zbudował flamandzki architekt Antoni van Obbergen (r. 1587), wieńcząc jego bryłę wysoką nad wyraz pięknie ukształtowaną wieżyczką. Nad portalem ratusza Orzeł Polski; na jego piersi ślad po żelaznym haku, jaki tu wbili za czasów pruskich gdańscy Niemcy.
     Idąc dalej brzegiem Raduni, dochodzimy do ul. Elżbietańskiej, gdzie przy moście najlepiej zachowany dom typu "gdańskiego": P a ­ł a c   O p a t ó w   P e l p l i ń s k i c h (w. XVII) a dalej fasada z por­talem i szczytem re­nesansowym, dato­wanym rokiem 1549. Tuż dwa sąsiadujące ze sobą  k o ś c i o ł y :  ś w.  E l ż b i e t y  i  ś w.  J ó z e f a, Pierwszy z nich to mały gotyc­ki, jednonawowy ko­ściółek (z r. 1394), od­budowany obecnie przez księży Pallotynów. Kościół św. Józe­fa objęty obecnie przez OO. Misjonarzy Obserwantów był dawniej karmelickim (rok budowy 1463); posiada on tylko jedną nawę. gdyż planowa­nej budowy nie do­kończono. Jako kato­licki miał on w zna­cznym procencie parafian narodowości polskiej, podobnie jak niezbyt stąd odległy, a na pograniczu Starego i Prawego miasta położony, dominikański kościół św. Mikołaja, który przez wieki, i do ostatnich najcięższych czasów zawsze uchodził za kościół polski.


Fot.: J. Bułhak.
Kościół św. Mikołaja.

     Ś w.  M i k o ł a j  pospołu z Katarzynka, jest najstarszym kościołem Gdańska. Wiemy o nim, że już w r. 1227 istniał - niewątpliwie w innym, nie tak jak dziś rozbudowanym kształcie, gdy go obejmował z Krakowa przybyły św. Jacek, dominikanin. (Dla jego pamięci bliską kościołowi starą wieżę obronną, pochodzącą z XV wieku, "Jackiem" nazwano). Na zewnątrz kościół św. Mikołaja charakteryzuje trzy szczytowy, gotycki front i przy zakrystii wzniesiona (to część najstarsza) ośmiogranna wieża. Wewnątrz wspaniałość hallowej, trzynawowej świątyni o pięknie rozczłonkowanym gwiaździstym sklepieniu. Wystrój barokowy. Wśród licznych ołtarzy najbardziej bardziej cennym jest ołtarz główny - nie tyle dla swej ciężkiej wyzłoconej masy, co ze względu na jego treść figuralną, w której rozeznajemy postacie świętych polskich. Znać z tego, że w XVII wieku, tj. w czasie kiedy ten ołtarz tu wstawiano, w "niemieckim" Gdańsku potrzeby ducha polskiego aż w takiej mierze znajdowały uwzględnienie. Znajdujący się w pośrodku ołtarza cudowny obraz Matki Boskiej przywieźli ze sobą OO. Dominikanie ze swego lwowskiego gniazda. Na ścianie prezbiterium, tuż obok ołtarza słaby ślad malowidła ściennego (XV/XVI wiek), na którym da się jeszcze rozeznać obraz Ukrzyżowania. Zwiedzając kościół św. Mikołaja, należy z uwagą przyjrzeć się nagrobnym tablicom - wszystkich treść jest polska.
     Stąd w przedłużeniu ulicy Świętojańskiej  k o ś c i ó ł   ś w.  J a n a. znaczny potężną, bogato zdobną wieżą, w budowie poczęty z końcem XIV wieku. Jak i inne gdańskie kościoły i ten jest trzynawowy, hallowy - ma on przy tym nawę po­przeczną. Zostało w nim cenne dzieło późnego renesansu (pocz. w. XVII): główny ołtarz, cały z kamienia, gdzie w pia­skowcowej płaskorzeźbie przedstawione są obrazy Chrztu Chrystusa, Ścięcie św. Jana i Zmartwychwstanie. Tuż ulica Kramarska, gdzie w części ocalał kształt, gdańskiej ulicy właściwy. Tu jeszcze na tle nieba zaznaczy się falisty brzeg ulicznej ściany, biegnącej rytmem trójkątnych szczytów. Wy­siłek twórców nowego Gdańska i rozumienie obowiązku w stosunku do tradycji miejsca odtworzą mu i te jego cechy, przywracając jego zabytkowemu śródmieściu dawny kształt i piękno.



Str. 10 .. 18

Początek strony
W  SERCU  GDAŃSKA

     Środek gdańskiego staromieścia nosi nazwę Prawego Miasta, "Prawe" - to jest: istotne, główne. Powstało ono już za krzyżackich czasów z ich myśli i woli w pewnej swobodzie samorządu, lecz i w zależności gospodarczej i politycznej, której gwarantem był potężny zamek. Miasto to obwodzi się murem (od r. 1343), najeżonym wieżami i basztami. Gdy zaś obejmie i Stare Miasto i ku południowi wysunięte Przedmie­ście, obronę i na te części rozszerza - od wieku XVI już ziemnowodne.


Fot.: J. Bułhak.
Ściana zachodnia Zbrojowni przed odbudową.


     Wejdziemy tam, drogę naszą poznawczą kontynuując od kościoła św. Mikołaja. Doszedłszy do ulicy Piwnej, znajdziemy się w doskonałym punkcie widokowym. Przed nami kolos wieży kościoła Panny Marii, za nami wspaniała, poważna ściana Zbrojowni, na prawo troisty dom szczytowy; środkowy z nich to tzw. Dom Schlütera z w. XVII, z dobrze zachowanym figuralnym portalem. Spotykamy się tu po raz pierwszy z przedprożem, tj. z przeddomowym tarasem. Bywały te przedproża miejscem wypoczynku, zebrań rodzinnych i towarzyskich. Zdobiły je kamienne, płaskorzeźbą piękną pokryte przedpiersia; prowadziły do nich kamienne schodki, ujęte w zdobne poręcze, oparte na granitowych kulach lub na ozdobnie kutych piaskowcowych słupkach. W tej ulicy i w innych, najbliższych kościoła P. Marii (ul. Św. Ducha, Mariacka, Ław Chlebowych) a także na pobliskim Długim Targu znajdziemy tych przedproży, a raczej ich ułamków wiele. Różne wiekiem (XVII-XIX w.) i układem i wykonaniem łączyły się w linii ulicy w malowniczy, a dla Gdańska charakterystyczny obraz. Jego odpowiednikiem był u góry rytmiczny, falą biegnący ciąg szczytów, znów gdańskiej ulicy właściwych - tego już Gdańsk ma mało; w największym skupieniu występują one jeszcze na ulicy Kramarskiej; najlepsze ich przykłady mamy na Zbrojowni i w sąsiedztwie Dworu Artusa.

Fot.: J. Bułhak.
Zrujnowana katedra pod wezwaniem Najśw. Marii Panny, największy z gotyckich kościołów Gdańska.


     Z b r o j o w n i a   to właśnie oryginalny wzorzec, z którego się wywodziły później powstałe szczyty, a właściwym ich źródłem Flandria i Holandia, skąd do Gdańska przybywali architekci, sprowadzani przez ambitnych rajców miejskich, dbałych o splendor "Wenecji Północy". I Antoni van Obbergen stamtąd pochodził, twórca najpiękniejszych świeckich budowli Gdańska, powstałych na przełomie wieku XVI i XVII - między nimi i wspomnianej Zbrojowni, dla której plan nakreślił; wiedzieć nam należy, że prace wszystkie w myśl tego planu a w swojej interpretacji wykonał budowniczy miejski, Polak, Jan Strakowski (r. 1605).
     Patrzymy teraz na  k o ś c i ó ł  P.  M a r i i, na jej ponad wszystko wynoszącą się wieżę. Forma jej prosta. Piękno jej jest wynikiem statycznych konieczności jej planu. Plan ten też rodem z Zachodu. W Belgii, w miejscowości Lisseweghe niemal tę samą postać spotykamy, lecz wiekiem wcześniejszą. Kamień węgielny pod tę świątynię kładziono w r. 1343. Poprzez ciągłe przemiany ciągnęła się ta budowa aż po rok 1502. Nic dziś nie wadzi w podziwianiu pięknej architektury wnętrza, pustego dziś, a jeszcze sklepieniem w pełni nie zamkniętego. Więc w czystej formie przedstawia się nam porządek mocarnych, ośmiogrannych kolumn w długiej defiladzie równowysokich trzech naw. Kapliczne wnęki wokół idące, a wydłużone wysokimi okiennymi otworami wzbogacają ten kształt, w zasadzie tak arcyprosty jak i zewnętrze kościoła płaskością ścian ograniczone, gdzie jedynie górą żywszy ruch form w szczytnicach skierowanych na widoki z ulicznych głębi.
     Opodal kościoła P. Marii  K r ó l e w s k a  K a p l i c a. Z otoczenia wybija się żywa zieleń spatynowanej kopuły. Nazwę tego kościoła legitymuje tarcza herbowa umieszczona u góry frontowej ściany. Tam Orzeł Polski, na jego piersi herb Sobieskich, Janina. Z zapisu prymasa Andrzeja Olszowskiego i z fundacji króla Jana III powstała ta świątynia, jako kościół polski, katolicki, od czasu kiedy kościół P. Marii obrócony został na wyłączny użytek wyznawców nauki Lutra. Wojna mało naruszyła kształty tego pięknego architektonicznego tworu; jest to dzieło budowniczego miejskiego Bartłomieja Ranischa, wzniesione w r. 1881 w stylu holenderskiego renesansu.
     W sąsiedniej  u l i c y  M a r i a c k i e j, tuż nad Motławą stoją ściany pięknej, świeckiej, renesansowej budowli, której autorstwo przypisują van Obbergenowi. Był to ostatnio dom Gdańskiego Towarzystwa Przyrodniczego. W niedalekiej przyszłości zagnieżdżą się tutaj polscy przyrodnicy dając temu domowi nazwę Domu Kopernika.


Fot.: J. Bułhak.
Ratusz Prawomiejski przy ulicy Długi Targ.


     Tuż obok Brama Mariacka z wyzłoconym herbem Gdańska. Zachowały się jej gotyckie formy z czasu, kiedy otwierała się na wody Motławy, by przyjąć z niej, ze statku, który do pomostu przybijał, wszelaki polski i zamorski towar; ładowano go w składach sklepionych, piętrowych piwnic, spod przedproża strojnego w głąb pod dom idących. I inne ulice ku portowej wodzie skierowane zamykały się podobną obronną bramą. Sąsiednia w otwarciu gotyckiego łuku dającą prospekt na ulicę Ław Chlebowych, nosi na sobie herb miasta jeszcze nie mający w swych znakach królewskiej polskiej korony; więc w tym świadectwo, że brama ta powstać musiała jeszcze przed rokiem 1454. Z drewnianych, przedbramnych pomostów utworzyła się tu z czasem najpierw drewniana, później murowana, krawężna, nadwodna ulica - nazwa jej:  D ł u g i e  P o b r z e ż e. Idąc tędy, napotykamy kolejno bramne otwory i ruiny ich pradawnej oprawy. W największej ruinie słynny żuraw. Co w nim drewnianego było, wypaliło się - zostały pnie obu baszt. Z bram tej linii dawnej obrony najbardziej nam ciekawą  Z i e l o n a  B r a m a, prowadząca na Most Klonowicza. Stąd tu nazwisko tego naszego poety z czasów "złotego wieku" Gdańska, że on nam w swym, "Flisie" wiązaną mową zajmująco przedstawił stosunki gospodarcze polsko-gdańskie, dając w tym pogląd na zależność gdańskiego handlu od polskiego produkującego zaplecza.


Fot.: J. Bułhak.
Dwór Artusa, budowany w XV-XVI wieku.


     Zielona Brama jest poważnym dziełem gdańskiego renesansu. Znaczą je po obu frontach troiste szczyty i także po obu stronach ponad każdym z trzech przejazdów godła herbowe - z Orłem Polskim nad środkowym. Budował to twórca Domu Angielskiego (dobrze zachowane, bardzo szlachetne w formach jego przyziemie, ul. Ław Chlebowych) w r. 1567, w ścisłym oparciu o holenderskie wzory. Rajcy miejscy przeznaczali ten dom-bramę-pałac na kwaterę królewską. Wypełnić się miało - tak późno - zobowiązanie miasta, zastrzeżone w przywileju Kazimierza Jagiellończyka (r. 1454). Lecz królowie polscy, tak często odwiedzający swe miasto, nigdy tu z tego nie korzystali. Odpowiedniejszym było dla nich zajmowanie kwater szeregu domów przy Dworze Artusa, które na ten czas przywiezionym ze stolicy sprzętem i kobiercami godnie do tego celu przysposabiano.
     Nierozłączny z postacią Gdańska  D w ó r  A r t u s a, ogólne zniszczenie dość szczęśliwie przetrwał. Nienaruszenie zachowała się jego ściana frontowa, udatne połączenie gotyckich form wysoko wyniesionego przyziemia (r. 1481) z szczytową renesansową attyką (r. 1552); ostateczna jej forma pochodzi od budowniczego miejskiego Abrahama van dem Blocke (r. 1617) - wtedy dodano portal, gdzie do dziś medaliony z popiersiami króla Zygmunta III i jego syna, królewicza Władysława, późniejszego króla Władysława IV.


Fot.: J. Bułhak.
Baszty Stągiewne (bud. w XVI).

     Tuż  R a t u s z  P r a w o m i e j s k i, dotkli­wie poszkodowany przez utratę prze­pięknego, smukłego hełmu, na którego szczycie (82 m) zło­tem na wsze strony świeciła postać rycer­ska króla Zygmunta Augusta, za jego pa­nowania tam ustawio­na (r, 1561). Ratusz ten zaczęto budować w połowie XIV wie­ku i w tym wzorując się na zachodnich przykładach. Okazałą, gotycką w układzie ścianę wschodnią wieńczy przeźrocza, w piaskowcu kuta re­nesansowa attyka, gdzie znów trzy her­by, z państwowym polskim pośrodku. Wchodzący do ratusza (wejście i portal z r. 1768) patrzy na gdań­ski herb nad porta­lem: lwy tam - rzecz osobliwa - oba w tę samą stronę, na lewo zwracają głowy. Tłumaczyli to gdańszczanie tym, że to symbolizuje stałą czuj­ność Gdańska na przyjazd swego suwerena, króla polskiego, który od tej tam strony przez Złotą Bramę zawsze wjeżdżał, tu w serce miasta w triumfalnym pochodzie wchodząc, gdy z ratuszowej wieży w grze dzwonów dziękczynne, powitalne Te Deum brzmiało.
     Nieodłącznym dopełnieniem widoku ratusza i Dworu Artusa była  S t u d n i a  N e p t u n a, bogata plastyczna kompozycja, której główną postacią była ogromna spiżowa figura, przedstawiająca boga mórz. Zachowane części tego cennego dzieła będą wkrótce na nowo złożone. Zwolna więc miejsce to nabierać będzie dawnego swego wyrazu.


Fot.: J. Bułhak.
Brama Nizinna, przez którą prowadzi droga na Żuławy.


     Chadzała tu po tych miejscach historia Gdańska, począwszy od jego zarania aż po wielką katastrofę, która poczęła jego przemianę i Odrodzenie. Najbardziej pamiętnymi chwilami bywały tu uroczystości związane z wjazdem i przyjęciem królów polskich, gdy tu w odwiedziny i na sprawowanie suwerennych funkcyj przybywali. Stąd też nazwa, łączna dla Długiej ulicy i dla Długiego Targu - K r ó l e w s k a  D r o g a.
     Wejście na nią od strony wjazdu, tj. od zachodu tworzy  Z ł o t a  B r a m a   (r. 1612, Jan Strakowski według planu Abr. van dem Blocke), wytworna budowla, utrzymana we formach włoskiego renesansu, ściśle już tylko reprezentatywna, a wzniesiona na miejscu dawnej, w średniowieczu dla celów obrony budowanej. Tamta nosiła nazwę Wyżynnej Bramy.
     Nazwa ta została przeniesiona dla później powstałej budowli bramnej (r. 1588), bardziej na zachód wysuniętej, a zamykającej usypany tam w połowie XVI wieku ziemny wał obronny. Ta  W y ż y n n a  B r a m a   (ta "wyżynność" z położenia po strunie Wyżyny Gdańskiej) otwierająca szlak Królewskiej Drogi jest w swym kształcie nie tylko obiektem przynależnym do budownictwa fortecznego; bogata plastyka jej attyki wskazuje na to, że zadaniem jej było także manifestować na zewnątrz powagę i bogactwo miasta. W tej attyce najsilniejszym momentem tej manifestacji jest Orzeł Polski, po którego obu stronach, jak wszędzie indziej, umieszczono podwładne mu ukoronowane krzyże gdańskie i orła Prus Królewskich.
     I jeszcze na tej linii dwa szczegóły należące do pierwot­nego, średniowiecznego systemu obrony.  T o  W i e ż a W i ę z i e n n a  i  K a t o w n i a. Nazwy wskazują na to, że służyły one wymiarowi sprawiedliwości. Funkcja ta jednak była dla tych budowli późniejsza. Wzniesiono je dla wzmocnienia pierwotnej Wyżynnej Bramy, szczegójnie narażonej na ewentualny atak od strony zachodniej, której zabezpieczenie ze względu na właściwość terenu pobliża było trudniejsze.
     Jeszcze tu jeden przykład dawnego budownictwa: na uboczu stójąca, a do Złotej Bramy przyparta   S t r z e l n i c a  ś w.  J e r z e g o  (połowa XVI w.), miejsce zebrań najbardziej arystokratycznego zrzeszenia gdańskiego mieszczaństwa. Wieńcząca wieżyczkę tej budowli kuta z blachy miedzianej postać św. Jerzego (poł. XVI w.) przechowana jest w Muzeum Miejskim.



Str. 18 .. 20

Początek strony
PRZEDMIEŚCIE

     Tam, gdzie w przestronnych gmachach Gdański Urząd Wojewódzki pracuje, to także obręb starego Gdańska, w tej tu południowej części dawniej Przedmieściem zwany. Odległe te czasy pamięta franciszkańska  ś w.  T r ó j c a, znana nam już z chwili pierwszego spojrzenia na Gdańsk. Powstawał ten kościół z biegiem lat wieku XV w formach trzynawowej, hallowej świątyni o wydłużonym prezbiterium. W pierwszych pracach odbudowy OO. Franciszkanie, którzy wygnani stąd w połowie XVI wieku wrócili tu teraz na swe dawne miejsce, ograniczają się do głównej kościelnej przestrzeni, nakrytej pięknym siatkowym sklepieniem (na nim wypisana data jego wykończenia: 1514). Na ścianach zostało kilka epitafiów, między nimi tablica nagrobna fundatora Biblioteki Miejskiej markiza d'Oria († 1597).
     Przybudowana do kościoła św. Trójcy  k a p l i c a  ś w.  A n n y, od r. 1552 na żądanie króla Zygmunta Augusta ewangelikom Polakom oddana, po starannej odnowie stanowi dziś żywą perłę wśród świątyń gdańskich; nabożeństwa tutejsze przed ołtarzem M. Boskiej Ostrobramskiej (dobra kopia oryginału) skupiają licznych wiernych. Wnętrze jednonawowe przykrywa pięknie zarysowana siatka sklepienia. Najcenniejszą tu pamiątką jest barokowa kazalnica (z r. 1721), tym zasłużona, że stąd padało zawsze polskie słowo kaznodziejskie.
     W zewnętrznym widoku kościoła św. Trójcy symetrycznie położonym odpowiednikiem kaplicy św. Anny jest ostatni już, jedynie zachowany dom typu "kazalnicowego"; nazwę tę uzasadnia biegnący w poziomie piętra otwarty krużganek - z niego wejścia do małych mieszkanek. Formy takie posiadały domki zamieszkiwane przez gdański lud roboczy; sposób budowy półdrzewny, którego układy ścian w tym wypadku możemy obserwować na podwórcowej ścianie.
     Poklasztorne zabudowania franciszkańskie, po kasacie klasztoru mieszczące gimnazjum akademickie (od r. 1588), od r. 1872 są siedzibą  M u z e u m  P a ń s t w o w e g o, dając mu doskonałą oprawę w krużgankach i w do nich przyległych, równie pięknie sklepionych salach. Z zakresu plastyki  M u z e u m  P a ń s t w o w e  może się poszczycić poważnym zbiorem rzeźb z doby gotyckiej - w tym rzeźby mistrza Pawła (pocz. w. XVI) zaliczanego do mistrzów pochodzenia polskiego. Wśród skąpej liczby obrazów na główną uwagę zasługuje obraz Strykowskigo (poł. w. XIX) pt. "Flisacy", należący do dokumentów polskiego życia w dawnym Gdańsku. Jest to żywe zdjęcie stałego tu dawniej zjawiska, gdy flisacza brać - biedna lecz zawsze wesoła - przywiózłszy na wiślanych statkach polskie zboże, rozkładała się obozem tuż pod mia­stem nad brzegiem Wisły. Ma muzeum poza tym niepośledni zbiór starej, artystycznej ceramiki, a także bardzo warto­ściowe okazy zabytkowego meblarstwa, formowanego żelaziwa z doby baroku i w ogóle przedmiotów przemysłu arty­stycznego z w. XVI-XIX.
     Prawie na osi kościoła św. Trójcy zbudowano - poczynając od r. 1393  k o ś c i ó ł  ś w.  P i o t r a  i  P a w ł a. To także kościół  h a l l o w y, trzynawowy. Odznacza się on bardzo harmonijnym podziałem wnętrza, a na zewnątrz osobliwą wieżą, w której hełm zastąpiony był budową dwupołaciowego dachu, zamkniętego po obu stronach szczytniącą. Baczna uwaga na treść płyt nagrobkowych, wmurowanych w ściany boczne prezbiterium i na tekst napisów na epitafium w przywieżowej kaplicy dadzą zwiedzającemu właściwy pogląd na narodowościowy materiał, z jakiego powstawał mieniący się być Niemcem, dumny gdańszczanin. Są tam nazwiska same obce - nieniemieckie... Nawet z rozwału murów prawda na wierzch się dobywa.
     Biegnące ku południowi ulice Przedmieścia wyprowadzają na dwa ostatnie pozostałe bastiony ziemne, wodą obrończą oblane.
     Między nimi prowadzi do miasta droga z Nizin, od południa. Budowniczy miejski Jan Strakowski dał jej w szlachetnej oprawie zamknięcie - to  N i z i n n a  B r a m a   (r. 1625). Wracając stąd, po drodze natkniemy się na  M a ł y A r s e n a ł, niepoślednią budowlę, której plany nakreślił Strakowskiego Jana syn, Jerzy, również w służbie miasta zajęty. W pobliżu jeszcze dwa pamiętniki dawnego wojennego przystroju Gdańska:  B i a ł a  W i e ż a, sąsiadka Urzędu Wojewódzkiego i druga wieża obronna - nieco w głębi schowana - odznaczająca się dziwacznym nakryciem - to  W i e ż a  n a  Z r ą b i e.
     Stary Gdańsk już znamy. Pora nam na poznanie jego współczesnej, najważniejszej pracy. Pójdźmy do stoczni i zwiedźmy port.



Str. 20 .. 23

Początek strony
W  SŁUŻBIE  MORSKIEJ  SPRAWY

     Gdańsk - to polska sprawa morska. Tak bardzo przez nas w przeszłości zaniedbana, dziś wysunęła się ona na czoło obowiązków w odzyskanym Gdańsku. I dlatego pierwszą tu było rzeczą przywrócić do życia zniszczone stocznie i port - i stworzyć dla robotnika godny jego pracy dach nad głową.
     Dla zwiedzających Gdańsk, koniecznym dopowiedzeniem i najbarwniejszym tu przeżyciem i poznaniem jest zwiedzenie stoczni (dostępne w dni robocze) i portu. Stocznie i port w topograficznym rozkładzie ściśle się ze sobą .splatają, więc i w poznawczej wycieczce można te tematy ze sobą kojarzyć w wypadku, gdy wycieczka może mieć do własnej dyspozycji wodny środek przewozowy lub kiedy idąc brzegiem wód portowych nie korzysta z wodnego przejazdu.

Fot.: J. Bułhak.
Elewatory zbożowe.


     Zaczyna się ta droga przy Zielonej Bramie, od Mostu Klonowicza. Ta część Motławy, nad którą zwisał ciężki, ponury, wyciągowy łeb żurawia, to najdawniejszy port gdański. Kierując się za brzegiem Motławy w stronę północną ku jej ujściu do starego koryta Wisły i jej drogi do morza, mamy po prawej stronie słynną ze swej gospodarczej przeszłości i bogactwa przechowywanych tu dóbr,  W y s p ę  S p i c h r z ó w. Do jej pomostów aż do ostatnich dni przedwojennej doby przybijały statki, biorąc z tych spichrzów największe dobro, wytworzone na polskiej ziemi - chlebne zboże, które tu zwoziły pracowite barki, a dawniej nieprzeliczone szkuty, galary, komięgi i dubasy. Dziś tu jeszcze pustka i głusza. Lecz już nieco dalej żywy ruch przeprawy przez Motławę, utrzymywany przez Żeglugę Gdańską, której statki kursują także w całodziennym rozkładzie jazdy na przestrzeni wszystkich wód portowych aż po Kapitanat Portu. W sąsiedztwie tej pierwszej przeprawy dymy idą z szeroko rozsiadłych zabudowań elektrowni, zajmujących północny oderwany cypel Wyspy Spichrzów. Przed elektrownią wznosi się wielookienna ściana Spichrza Królewskiego; budował go Jan Strakowski (pocz. XVII w.).
     U ujścia Motławy do Wisły, której koryto w tym miejscu odchyla się ku wschodowi, poczyna się Kanał Kaszubski; idąc łukiem, zamyka on od wschodu rozległe pole wyspowe Holmu, służące sprawom stoczni, portu i ściśle z nimi związanych Międzynarodowych Targów Gdańskich.
     Największe ze stoczni, 1 i 2 rozmieściły się nad wodami Wisły (Leniwki). Jak i wszystkie inne - tu i w Gdyni - należą one do Zjednoczenia Stoczni, które koordynuje ich prace. Stocznia Nr 1 (dawniejsza Stocznia Gdańska, której początek - r. 1844 - dały warsztaty pruskiej marynarki wojennej) nastawiona jest głównie na remont statków; Stocznia Nr 2 (dawniej Schichaua, r. zał. 1890) przystosowana jest głównie do budowania nowych jednostek morskich. Obraz tego wielkiego warsztatu i jego prac, złożony w malowniczym krajobrazie stoczni daje najwyższe zadowolenia estetyczne, a jednocześnie budzi poważne, trzeźwe refleksje natury gospodarczej i napawa dumą i pewnością siebie.
     Przy zwiedzaniu portu, kiedy korzystamy z przejazdu statkiem Żeglugi Gdańskiej - zawsze tam stały przewodnik wygłasza informatywne nazwy i uwagi. Ma się tu więc sposobność poznania całego gdańskiego portu - zarówno na linii kanału jak i w jego licznych basenach. Za oblewem wyspy Holmu jeszcze przeszło dwukilometrowa część Wisły Leniwki i jeszcze jej odpływ w morze, tzw. Kanał Wiślany. Wszędzie dźwigi, magazyny, wielkie składy na otwartym powietrzu, elewatory zbożowe, cysterny na płynne paliwo, a przy nabrzeżach statki o różnych banderach. Największy ruch w basenie węglowym z bogatą, żelazną architekturą pomostów i dźwigów. Tędy idzie w świat główny artykuł eksportu Polski.
     W pobliżu ruina fortu Wisłoujścia, tzw.  L a t a r n i a. Już od XIV wieku utrzymywano tu obronę wiślanego ujścia. Wielokrotnie przebudowywana ma ona bogatą historię przejść wojennych w minionych wiekach. W murach tej warowni zwykło było miasto swym królom polskim, gdy je odwiedzali, urządzać wystawne przyjęcia; częstym takim gościem bywał tu król Sobieski.
     U ujścia portu  l a t a r n i a   m o r s k a  (27 m wysokości)  i  K a p i t a n a t  P o r t u. Naprzeciw jego gmachu pełna chwały  W e s t e r p l a t t e, wsławiona bohaterską obroną polskiego morza w pamiętnych pierwszych dniach września roku 1939.
     Najlepszym przewodnikiem wśród bogatych zjawisk urządzeń i życia portu jest naturalne zaciekawienie i baczna uwaga; najsilniejsze wrażenia da widok Westerplatte i wiślanego ujścia portowego; największa zaś korzyść ze zwiedzania to uświadomienie sobie prawdziwości sądu wygłoszonego w r. 1573 przez Solikowskiego, iż "każdemu panu i narodowi więcej na morskim państwie zależy niźli na ziemskim" - sądu tak bardzo w dawnej Polsce trudnego do pojęcia. Dziś jego prawdę dobrze już rozumiemy.



Str. 23 .. 28

Początek strony
OLIWA

     Uzupełnieniem historycznej i krajobrazowej treści Gdańska jest Oliwa. Jakkolwiek administracyjnie włączona w ramy Gdańska, Oliwa, nie schodząc do roli jego dzielnicy czy przedmieścia, zachowuje odrębność postaci i treści. Postać swą zawdzięcza ona oparciu się o wspaniałą panoramę lesistych wzgórz, a z drugiej strony o bliskie tu morze, a także willowemu charakterowi osiedla, gdzie każda ulica jest aleją, a każdy dom otoczony ogrodem. W treści swej Oliwa zachowuje zawsze odległą przeszłość swych początków i wielkich wydarzeń, o których świadczą zachowane zabytki i pamiątki.
     Z Gdańska do Oliwy jedziemy przez  W r z e s z c z, najrozleglejsze przedmieście Gdańska. Tam tymczasowa siedziba Teatru Miejskiego i wspaniałe pomieszczenia dwu najpoważniejszych wyższych uczelni Wybrzeża; Politechniki Gdańskiej i Akademii Lekarskiej. Łącznicę Gdańska z Wrzeszczem stanowi przepiękna czterorzędowa aleja lipowa. Sadzono ją w latach 1768-1770, zużywając na to 1416 drzewek sprowadzonych z Holandii. Wiele z tych drzew jest pomnikiem martyrologii polskiej. W chwili wkroczenia polskich wojsk do Gdańska wisiały na nich ofiary niemieckiego bestialstwa. Biały krzyż te drzewa męczeństwa znaczy. Dalsza droga do Oliwy prowadzi aleją Grunwaldzką, współcześnie najżywszą arterią Gdańska. Dalej już szczere pole i - widok na śliczną Oliwę.

Fot.: J. Bułhak.
Fragment czterorzędowej alei lipowej z Gdańska do Wrzeszcza, sadzonej za Stanisława Augusta.

     Zwiedzanie Oliwy dotyczy głównie pocysterskiego kościoła - dziś to katedra - i jego otoczenia. Cystersów sprowadził tu pomorski książę Subisław I (r. 1173), a trwały byt zapewniła im hojność księcia Sambora I (r. 1178). Do tego czasu należy odnieść pierwszą budowę kościoła. Napady zachodnich Pomorzan, a Prusaków od wschodu zaczęte dzieło rujnowały. Bazylikę (r. 1350) pożar zniszczył; odbudowa trwa aż po rok 1582. Ostatnio na skutek działań wojennych obie wieże utraciły swe igliczne hełmy. Bogate wyposażenia wnętrza kościoła po dwakroć niszczało do szczętu: raz, gdy przeszli tędy Husyci (r. 1433) i znów w roku 1577, kiedy to w czasie buntu przeciw Batoremu motłoch gdański zburzył i popalił ołtarze, rzeźby, obrazy. Gdy wejść do tej świątyni, widok jej wnętrza złoży się nam z wyniosłej przestrzeni, nakrytej gwiaździstym gotyckim sklepieniem i z liturgicznego sprzętu o formach późniejszych: renesan­sowych i barokowych. Architektura tu właściwa cysterskim kościołom, bazylikowa. Naw jest trzy. Z bocznych lewa szersza, ołtarzowa - prawa, węższa ma piękniejszą perspektywę, znaczoną ryt­mem gęsto profilowa­nych kolumn. Jest i nawa poprzeczna. Z niej w przedłużeniu naw bocznych wejścia do ambitu okalającego prezbiterium, gdzie się rozpoczyna galeria marmurowych ołta­rzy, idąca dalej w okół aż po początek nawy północnej.


Fot.: Mgr T. Dohnalik.
Pocysterski kościół w Oliwie, obecna katedra (bud. XII-XVIw.).

     W wielkim ołtarzu, zaakcentowanym koryncką kolumnadą (fundacja opata Hackiego r. 1688) obraz malowany przez gdańszczanina Andrzeja Stecha, przedstawia oliwskich cystersów, ofiarowujących się patronom swego zakonu. Większą jednak wartość przedstawia dawny ołtarz główny, znajdujący się obecnie nie w północnej nawie poprzecznej; budował go opat Dawid Konarski (r. 1606) - jego epitafium portretowe tuż na prawym węgle prezbiterium. O walorach tego ołtarza stanowi przemyślana, boga­ta architektoniczna konstrukcja i bogato wyzłocona polichro­mia.
     W prezbiterium na obu ścianach "portrety" fundatorów i dobrodziejów klasztoru i kościoła. Wśród fundatorów książęta pomorscy, nad nimi król Stefan Batory. Do dobrodziejów zaliczono tu Przemysława, Wacława, Łokietka i Kazimierza Jagiellończyka - nad nimi Zygmunt III. Największą pamiątką w tym kościele jest grobowiec książąt pomorskich (w ambicie od strony północnej). Jest tu poza tym wielka ilość płyt grobowcowych, w posadzce kładzionych; na nich w przewadze nazwiska i herby polskie; jest i wielki figu­ralny grobowiec, poświęcony pamięci rodziny Kossów, krewniaków opata Konarskiego, którego tu rozeznajemy w postaci klęczącej u stóp krzyża.
     Na koniec o sławnych oliwskich organach. Łożył na nie "chlubą opatów" zwany, opat Jacek Rybiński; budował je przez wiele lat, od r. 1758 począwszy mnich cysterski Michał Wulff. Jest to mistrzowskie dzieło techniki instrumentalnej i mechanicznej, w nim 5112 piszczałek, którymi rozrządza 100 rejestrów i 3 klawiatury. Organy te posiadają godną oprawę w bogato rzeźbionym figuralnym prospekcie, wypełniającym zachodnią głąb nawy głównej na głębokość dwu przęseł. (Zgłoszenia o koncert organowy dla wycieczek w biurze parafialnym).
     Poklasztorny  k r u ż g a n e k  w większości swych murów pochodzi z w. XIII. Ściany jego pokrywają miernej wartości obrazy; wyjątkiem w tym malowidło ścienne z r. 1593 o temacie Ukrzyżowania. Z krużganka wejście do kapitularza - dziś to zakrystia - gdzie sklepienie wspiera się na granitowych słupach. W południowej części krużganków wejście do refektarza. Jest to obszerna, na trzech kolumnach wsparta sala o pięknym sklepieniu; w biegnącym dokoła fryzie domniemane wizerunki kilkudziesięciu opatów - powstało to w drugiej połowie XVIII wieku. Naprzeciw wejścia do refektarza dawne Lavabo, we formie wyniosłej, kształtnej gotyckiej kaplicy. W narożniku krużganka wejście do dawnego zimowego refektarza.  T o  w ł a ś n i e  o w a   "s a l a   p o k o j u", gdzie w dniu 3 maja r. 1660 król Jan Kazimierz podpisywał pokój oliwski, kończący okres szwedzkiego "Potopu". Ciężki stół o formach renesansowych, stojący w głębi tej sali, ma być tym, na którym ów akt pokoju podpisywano.


Fot.: Mgr T. Dohnalik.
Oliwska katedra od strony południowej.


     Wyszedłszy z kościoła obchodzimy otaczający go mur. Drożyna prowadzi w parkową bramę, która przytyka do starego (z r. 1596) spichrza opackiego. Po pałacu opackim, budowanym przez opata Rybińskiego opłakana ruina; sterczące ściany świadczą o pięknych formach jego architektury. Znajdujemy się w Oliwskim Parku, jednym z najpiękniejszych parków w Polsce, celującym zarówno obfitością gatunków i dorodnością ich okazów jak i pięknym układem. To także opata Rybińskiego zasługa, a dzieło architekta ogrodnika Kazimierza Dębińskiego, który się w tym oparł na projekcie słynnego ogrodnika Le Nôtre. Późniejszą w powstaniu, a niemniejszą jak sam park osobliwością jest tu słynne alpinarium, ogród roślin skalnych, dla wszystkich piękna i pouczająca ciekawostka, dla botaników poważny warsztat naukowej pracy.
     Łączący się w widokową całość, wyżej na wzgórku położony kościół św. Jakuba był dawniej kościołem parafialnym, a należącym do cysterskiej klasztornej dziedziny. Dziś, silnie przez wojnę poturbowany, z ran się powoli leczy. Za nim wyżej leśne wzgórza. Najbliższe z nich to Pachołek, skąd rozległy widok na morze i jego gdańskie brzegi.
     Jest w Oliwie jeszcze  k o ś c i ó ł  poewangelicki. Objęli go OO. Cystersi, poświęcając go Imieniowi  M a t k i B o s k i e j,  K r ó l o w e j  K o r o n y  P o l s k i e j. Budowa to lat niedawnych odznaczająca się doskonałą harmonią form. Szczególnie w nim szczęśliwym momentem architektonicznym, jest sklepienie o beczkowym kształcie, półkolistymi żebrami podzielone w siatkę rombowych pól.
     Turyści rozporządzający czasem idą z Oliwy do Sopotu prześliczną drogą leśną.



Str. 28 .. 29

Początek strony
GDAŃSKIE  KĄPIELISKA

     Gdańsk "morza ma dużo"; ma je głównie dla celów gospodarczych. Lecz w rozległym obszarze jego życia wyznaczono i dla spraw zdrowia spore odcinki brzegu. Mieszkańcy Gdańska i ci, co go odwiedzają, mają do wyboru trzy rodzaje morskiego kąpieliska. W wyborze może zaważyć bliskość, wymaganie komfortu lub może prymitywu i to połączonego z krajobrazem, niezbyt przez cywilizację odmienionym.
     Po dawnemu  S o p o t  dzięki zabiegliwości swoich gospodarzy a przede wszystkim przez swoje położenie ma doskonałe warunki zewnętrzne: rozmieszczenie nad samym brzegiem morza, przy jednoczesnym oparciu się o wał wzgórz pokrytych wspaniałym lasem, szeroko rozbudowany system ulic w typie miejskim, a także willowym, przecięty główną linią komunikacji drogowej, dobrze wyposażone i gotowe do każdej skali usług hotele - w tym olbrzymi, na europejską modłę prowadzony Grand Hotel - pensjonaty, restauracje, dobrze zaopatrzone sklepy, leczniczy zakład kąpielowy - i wielki, w głąb morza idący pomost. A przy tym osobliwość:  "O p e r a  L e ś n a"  - otwarty amfiteatr na leśnej polanie, wielka "sala" koncertowa i widowiskowa, czynna w miesiącach skwarnego lata. Ważną pozycją w programie pobytu sopockich gości jest zawsze Filharmonia Bałtycka i stały teatr.
     W tłumie zalegającym słoneczną plażę Sopotu mało jest takich, którzy prócz słońca i wody chcą zażyć spokoju i przeżyć silne chwile sam na sam z przyrodą. Dla tych mają przygotowane swoje uroki  S i a n k i,  (Starego Gdańska najbliższe),  B r z e ź n o  dla Wrzeszcza najporęczniejsze i  J e l i t k o w o,  nadmorskie przedmieście Oliwy. Wszędzie tam dowozi tramwaj. Kto zaś ma więcej czasu, ten wybiera się na Stary Brzeg. Statkiem na Hel i do Jastarni, koleją i drogą jezdną do Jastrzębiej Góry, gdzie biją białogrzywe, wysokie fale, gdzie jest cicha radość, spokój i odpoczynek i zdrowie. - Coraz już częściej Gdańsk z Gdynią, a nawet i sam Sopot i ich goście wychodzą jeszcze dalej, by móc zaspokoić swe łaknienie piękna i mieć pełniejszą rozkosz ze spotkania z morzem. Doskonałe połączenia kolejowe umożliwiają im w krótkim czasie osiągnąć coraz bardziej nęcące dwa, od zachodu najbliższe kąpieliska, słynące swą szeroką, czyściutką plażą: Łebę i Ustkę. Podobne też pokusy niosą się od strony Łysej Góry, kąpieliska położonego na mierzei Zalewu Świeżego. Przedstawioną tu rozległą skalę form kąpielisk morskich na gdańskim wybrzeżu pomnaża jeszcze wielka rozmaitość tzw. dzikiej plaży; szczególnie one miłe tam, gdzie jest sposobność spotkania się z polskim rybakiem i poznania jego ważnej i ciekawej pracy.



Str. 29 .. 30

Początek strony
INFORMACJE  DLA PRZYJEZDNYCH

1.

Komunikacja międzymiastowa: Gdańsk-Sopot-Gdynia: Pociągi pospieszne zatrzymują się na tej linii także we Wrzeszczu i Oliwie. Gdańsk z Gdynią jest połączony linią autobusową, Sopot z Gdynią ponadto trolleybusem. Sieć tramwajowa łączy Gdańsk z Sopotem i z Nowym Portem, Wrzeszcz z Brzeźnem a Oliwę z Jelitkowem. Węzłowym punktem komunikacji międzymiastowej jest w Gdańsku główny dworzec kolejowy; we Wrzeszczu, w Oliwie i w Sopocie leżą te punkty w niedalekiej odległości od dworców kolejowych na głównej magistrali wiążącej miasta gdańskiego wybrzeża.

2.

Komunikacja wodna: Żegluga Gdańska utrzymuje stałą komunikację wzdłuż Motławy i Martwej Wisły, więc w obrębie gdańskiego portu. Statki kursują w 13 objazdach od godz. 5 po godzinę 24. Punktami końcowymi są: przystań w Gdańsku przy Rybim Rynku i Kapitanat Portu w Nowym Porcie; przystani pośrednich jest 12. Ponadto kursują stale promy przewożące na Wyspę Spichrzów i statek utrzymujący połączenie Nowego Portu z Basenem Górniczym. - Na Hel odchodzą statki trzy razy dziennie z Gdyni i jednorazowo z molo pasażerskiego w Sopocie. Do Elbląga odchodzą statki z przystani na Motławie - kurs trwa 6 godzin.

3.

Hotele: w Gdańsku - "Mewa", ul. Marynarki Polskiej 177a; we Wrzeszczu - "Wołyń", ul. Rokossowskiego; w Sopocie - "Grand Hotel", ul. Powstańców Warszawy; "Nadmorski", ul. Grunwaldzka 12; "Bałtycki", pl. Wolności 2; "Społeczny", ul. Grunwaldzka 1-3.

4.

Kwatery zbiorowe: w Gdańsku - Bursa Wojewódzkiej Szkoły Związków Zawodowych, ul. Bojowców 5/6; we Wrzeszczu YMCA, ul. Uphagena 33; w Sopocie - P. C. K., ul. Chrobrego 9 i "Grand Hotel" (schronisko turystyczne).

5.

Punkty informacji turystycznej: w Gdańsku - Kiosk informacji turystycznej przed dworcem kolejowym; w Sopocie - biuro Związku Popierania Turystyki, ul. Rokossowskiego 33, gdzie Przewodników zamawiać można.

6.

Instytucje turystyczne: Polskie Towarzystwo Krajoznawcze (Gdańsk, Urząd Wojewódzki - Wydział Kultury i Sztuki); Związek Popierania Turystyki - Sopot, ul. Rokossowskiego 33 i "Orbis" - w Gdańsku w Wyżynnej Bramie, w Sopocie, ul. Rokossowskiego 33.



Str. 31

Fot.: J. Bułhak.
Wieczór nad Bałtykiem.


Od wydawnictwa: Zamieszczone w niniejszym przewodniku zdjęcia zostały
wykonane w latach 1945-1947 na tle ruin miasta.

Wszelkie prawa przedruku zastrzeżone.

Nakład 10000. Papier rotograwiurowy formatu 70X20 cm
o gramaturze 120.

Państw. Pozn. Zakł. Graf. Okręg Północ - Zakł. - Główny - K-51087


Okładka


Początek strony.