Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  By czas nie zaćmił i niepamięć  ›

Fragment z książki "By czas nie zaćmił i niepamięć". Wybór kronik średniowiecznych. Opracowanie: Antonina Jelicz. Tłumaczenia z łaciny: Roman Grodecki, Anna Komornicka, Brygida Kürbisówna, Karol Mecherzyński, Jan Sękowski, Jan Żerbiłło. Państwowy Instytut Wydawniczy. Warszawa 1975 rok. Nakład 15.290 egz. Strony: 109-116, 315-316. Grafika ze stron: 63, 104, 107, 111, 136 140, 144, 153, 194.



















































KRONIKA  OLIWSKA  STARSZA


Potem pan Mściwuj1 rządził w pokoju całym pomorskim księstwem swych przodków. Ale ojciec jego, pan Świętopełk,2 nie doprowadził do końca z panami zakonnymi z Prus3 jakiegoś układu, który powinien był zakończyć, i z tego powodu ci panowie napastowali księcia Mściwuja. On zaś, miłując pokój i zabiegając o niego, ponieważ nie mógł znaleźć innego wyjścia, prośbami i groźbami wy­mógł na zakonie oliwskim to, że mu przekazali Gniew wraz ze wspomnianymi już wsiami i gospodarstwami, a on dał je tym właśnie panom pruskim, aby tym sposobem uspokoić wszelkie spory między nimi. Klasztorowi zaś ofiarował jako zapłatę, wcale nie równą, 15 wsi, Podole, Biesiekierz wraz z łąkami położonymi nad Wisłą pomiędzy rzeczką Skrwą i rzeczką zwaną Biała Struga, która z dawna należała do Biesiekierza, i pozostałe wsie z całym jeziorem Warzno, z wyjątkiem części pana biskupa, wedle tego, jak w przywileju o tym było obszerniej powie­ dziane.
1  

pan Mściwuj — mowa o znanym już z Kroniki Wielkopolskiej Mściwuju, księciu Pomorza.

2  

pan Świętopełk — jeden z najwybitniejszych książąt pomorskich, usiłujący opierać się rosnącej potędze Krzyżaków i uwolnić spod ich wpływów Pomorze, osamotniony jednak w tej walce. Książęta polscy widzieli w nim nadto współwinnego zabójstwa Leszka Białego w Gąsawie w 1227.

3  

panami zakonnymi z Prus — mowa o Krzyżakach.

    Mściwuja zaś, że nieprawe pędził życie i uczynił swą nałożnicą świątobliwą mniszkę z klasztoru słupskiego, imieniem Sułka, Bóg pozbawił prawowitego następcy z jego linii jako niegodnego, choć on w innych rzeczach był wielce godny i dlatego, gdy jeszcze żył, wyznaczył swoim następcą pana Przemyśla,4 księcia Wielkopolski, któremu rycerze pomorscy jeszcze za życia Mściwuja złożyli hołd. Wreszcie, po śmierci Mściwuja, 25 grudnia roku pańskiego 1294, po pogrzebaniu go w Oliwie, rzeczony książę Przemysł, przybywając do Gdań­ka i obejmując całe księstwo pomorskie, zatroszczył się o obwarowanie miasta Gdańska palisadą. A potem, otrzymawszy od stolicy apostolskiej koronę królestwa polskiego, żył jeden rok5 i pojmany przez przybocznych Waldemara, margrabiego brandenburskiego,6 zamordowany został w zemście za własną żonę, świątobliwą Lukertę,7 którą mając w szpetnym podejrzeniu sam przedtem kazał zabić. Gdy on zginął w ten sposób, księstwo pomorskie nie miało żadnego prawnego następcy; lecz rycerze najpierw wezwali Leszka, księcia kujawskiego, który dzierżył księstwo przez pewien czas; potem księcia z Rugii, który podobnie krótko dzierżył władzę. Ci dwaj jednak byli dobrzy dla klasztoru, ponieważ potwierdzili jego wszystkie posiadłości i swobody, które klasztor otrzymał jeszcze wcześniej przed nimi w darze od zmarłych książąt.
4  

pana Przemyśla — Przemyśla II Wielkopolskiego (por. przyp. 25 do Kroniki Wielkopolskiej).

5  

jeden rok — nieścisłe; w rzeczywistości niepełne osiem miesięcy.

6  

Waldemara, margrabiego brandenburskiego — Waldemar miał wtedy lat 15 i jeszcze nie wy­stępował na żadnym dokumencie politycznym. Nie jest pewne, jaki był jego udział w zabój­stwie króla.

7  

w zemście za żonę — opinia publiczna długo podtrzymywała tę pogłoskę (por. niżej Długosz s. 173), prawdopodobnie była to jednak plotka bezpodstawna.

    Tymczasem król Czech, Wacław drugi,8 książę i władca bogobojny i świąto­bliwy, gdy królowa, którą miał, umarła, pojął za żonę jedyną żyjącą córkę wspo­mnianego króla Przemyśla9 i otrzymał koronę całego królestwa polskiego. On księcia Władysława wraz z księżną10 zmusił do udania się na wygnanie, objął księstwo pomorskie i od tej pory posiadał je przez całe swoje życie. W jego cieniu królestwo polskie w każdym swym zakątku cieszyło się pokojem i całkowitą spokojnością. Ten sławny król wielce czcił i miłował duchownych, wznosił klasz­tory i obronną tarczą ochraniał i bronił przed napaścią złych ludzi, czego książęta naszego czasu,11 niestety, nie czynią, lecz wrogo niszczą je i grabią, pomniejszając okrutnie cześć boską, którą dawni książęta z największym staraniem powięk­szali. [...]
8  

Wacław Drugi — panujący od r. 1297; król czeski z rodu Przemyślidów, w r. 1300 koronował się na króla Polski.

9  

córka... Przemyśla — Ryksa.

10  

księcia Władysława z księżną — Władysława Łokietka z żoną Jadwigą, córką księcia kaliskiego, Bolesława Pobożnego.

11  

książęta naszego czasu — tzn. lat czterdziestych XIV w.; można tu doszukać się utajonej aluzji do nie najlepszego zapewne traktowania klasztoru cystersów przez Krzyżaków.

    A kiedy upłynął już żywot tego dobrego i świątobliwego króla, który chwale­bnie rządził obydwoma królestwami — i czeskim, i polskim — spoczął on w Panu 21 czerwca roku pańskiego 1305, pozostawiając po sobie z błogosławieństwem wielce sławny tron. Po nim władzę objął syn jego Wacław trzeci,12 który po śmierci ojca rządził tylko przez jeden rok i, kiedy miał wyruszyć ze swoim wojskiem w kierunku Krakowa, został nędznie zamordowany przez jakiegoś swojego nie­wiernego rycerza w Ołomuńcu 5 sierpnia roku pańskiego 1306. On za życia pragnąc iść w ślady ojca potwierdził wszelkie posiadłości, prawa i swobody klasz­toru, nadane mu przez jego ojca i przez innych książąt.
12  

Wacław III — jako król polski prowadził politykę całkowicie niezgodną z interesami Polaków.

    Wtedy, po wypędzeniu Czechów, Pomorzanie jednomyślnie wezwali rzeczo­nego księcia Władysława, który przyjąwszy hołd i przysięgę na wierność od ry­cerzy takich, jak Piotr z Polanowa, Jeszko ze Sławna, Wawrzyniec z Darłowa, i od wszystkich innych rycerzy, ogłoszony został księciem całego Pomorza.13 On dla klasztoru oliwskiego stał się obrońcą i miłym panem, który nie tylko potwierdził wszelkie posiadłości, prawa i swobody klasztoru, ale jeszcze je szczod­rze rozszerzył i uwolnił klasztor od ataków i napaści [...]
13  

księciem całego Pomorza — w r. 1306.

    A kiedy wydał rozkaz co do umocnienia kraju według własnego upodobania i woli i chciał wrócić do Krakowa, palatyn Święcą14 i jego synowie upomnieli się u niego o pewną sumę pieniędzy, które wydali w czasie, kiedy Pomorze nie miało księcia i gdy oni zarządzali całą krainą; a ponieważ pan Władysław, książę, wypłacenia tej sumy odmówił, wraz z innymi wieloma rycerzami wezwali pana Waldemara, margrabiego brandenburskiego, aby objął księstwo pomorskie. Ten wysłał swoich rycerzy i przy pomocy mieszczan i wspomnianych rycerzy opanował miasto Gdańsk.15 Codzienne więc były starcia i zwady pomiędzy rycerzami zamkniętymi w zamku z jednej strony, takimi jak Wojciech, Wojsław i Bo-gusza,16 którzy utrzymywali zamek przy księciu Władysławie, a rzeczonymi rycerzami, którzy sprzyjali sprawie margrabiego, z drugiej. Wiele było zła i gra­bieży w krainie wskutek niezgody wśród książąt i rozpadnięcia się jedności wśród rycerstwa. Wreszcie oblężeni w zamku widząc, że nie mają znikąd pomocy, wysłali posłów do panów ziemi pruskiej,17 aby udzielili im wsparcia przeciwko miastu i stronnikom margrabiego, i wonczas wysłano brata Guntera von Schwarz-burg z Prusakami, którzy razem z tymi Pomorzanami, co byli w zamku, ciągły­mi wypadami nękali tych, którzy byli w mieście.
14  

palatyn Święcą — możny ród Święców za panowania czeskiego sprawował namiestnictwo królewskie na Pomorzu. Po zdobyciu tej dzielnicy Łokietek nie zamierzał toczyć wojny ze Świe­cami, nie mniej spadły na nich kłopoty prestiżowe i finansowe, m.in. konieczność wypłacenia odszkodowania za zniszczenia poczynione biskupowi Gerwardowi, stronnikowi Łokietka. Święcowie natychmiast związali się z "Brandenburgią i zaczęli spiskować przeciwko polskiemu władcy.

15  

opanował miasto Gdańsk — w sierpniu 1308.

16  

Bogusza — rodem z Kujaw, wyznaczony przez Łokietka komendantem załogi polskiej w Gdań­sku.

17  

wysyłali posłów do panów ziemi pruskiej — decyzja ta została uzgodniona w sierpniu w San­domierzu z Łokietkiem.

    Niektórzy zaś zuchwali mieszczanie szyderstwami i nieprzystojnymi drwi­nami drażnili tak dalece panów pruskich, że ci rozgniewawszy się, z silnym wojskiem obiegli miasto i atakowali je z wielką zawziętością. Widząc to miesz­czanie, ponieważ nie byli zdolni dłużej opierać się potędze panów i nie mogli mieć znikąd żadnej pomocy, poddali miasto, do którego panowie wchodząc ze swoim wojskiem rozkazali wymordować wszystkich rycerzy pomorskich,18 których w nim zastali. A pan Rudiger, opat oliwski, powodowany pobożnością, wystawił się na niebezpieczeństwo i pośród pocisków i mieczy, dopóki mu do­zwolono, przyjmował spowiedź od skazanych, a zabitych kazał przewieźć do Oliwy i pogrzebać na cmentarzu przyklasztornym św. Jakuba.
18  

wymordować wszystkich rycerzy pomorskich — tak oględnie mówi opat oliwski o słynnej rzezi gdańskiej. Z relacji nie wynika, czy ofiarami owej rzezi byli tylko niechętni Krzyżakom zwolennicy Brandenburgii, czy także rycerze polscy i ich rodziny. Opinie o liczbie tych ofiar były zawsze nader sprzeczne. Krzyżacy przyznawali się do „ukarania śmiercią 15—16 gwałtowników", świadkowie w procesie krzyżackim zaś rozszerzali liczbę zamordowanych do kilku tysięcy, co jednak było z pewnością przesadą. Oceny obecne wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset osób (por. też opis rzezi gdańskiej w Kronikach Długosza, s. 182—183).

Potem panowie Krzyżacy, chcąc poniżyć pychę mieszczan, całkowicie znisz­czyli umocnienia miasta i, oszczędziwszy chwilowo zamek gdański, w roku pań­skim 1309 od margrabiego Waldemara — bo sądzili, że on ma lepsze prawo19 — odkupili całą ziemię pomorską aż do granic ziemi słupskiej, a pieniądze za nią złożyli w Nowej Marchii w obecności wielu znakomitych rycerzy, tak pomor­skich, jak i stronników margrabiego; w ich również obecności we wspomnianym mieście w roku pańskim 1310 rzeczony pan margrabia klasztorowi oliwskiemu oddał w dziedzictwo Pomysk wraz z 70 łanami, lasami i jeziorami. W przywileju margrabiego tego dotyczącym szerzej opowiedziano, że jest to odszkodowanie za krzywdy, które jego przodkowie uczynili klasztorowi, bo usiłowali podbić ziemię pomorską za czasów księcia Świętopełka, a rzeczony książę ze swoimi rycerzami oblężony w klasztorze dzielnie się im opierał. [...]
19  

lepsze prawo — tj. lepsze niż Polska. Krzyżacy w rzeczywistości pierwotnie usiłowali kupić Pomorze od Łokietka. Dopiero po jego odmowie zwrócili się do margrabiów brandenburskich. Ci zgodzili się łatwo na sprzedaż ziem, do których nie mieli żadnego prawa. Sprzedali je za to za cenę wiele niższą od tej, którą Zakon proponował Łokietkowi.

    Rzeczony król Polski zawarłszy przyjaźń z królem Litwy imieniem Giedymin, którego córkę syn króla Polski pojął za żonę,20 zaczął ubiegać się o ziemię pomor­ską, chełmińską i michałowską najpierw za pośrednictwem sądu duchownych, pozyskawszy sobie za sędziów pana Jarosława,21 arcybiskupa gnieźnieńskiego, i opatów z Tyńca i z Mogilna, od których to sędziów, jako stronniczych, pano­wie Krzyżacy odwołali się przez swych pełnomocników.
20  

syn króla Polski — Kazimierz. Poślubił Annę Aldonę Giedyminównę w r. 1325.

21  

Jarosława — ówczesny arcybiskup gnieźnieński miał na imię Janisław.

    Potem wspomniany arcybiskup spowodował, że pan papież Jan XXII wysłał legatów do Polski, aby zebrali daninę dla św. Piotra na Pomorzu i ziemi cheł­mińskiej, która nigdy przedtem stamtąd nie była dawana. A to zrobione zostało z takim zamierzeniem, aby na podstawie tego uznano, że ziemia chełmińska i Pomorze prawnie powinny należeć do królestwa polskiego jako nieodłączna jego część; od tego znów [Krzyżacy] odwołali się do Stolicy Apostolskiej. Nie­mniej jednak na ziemię chełmińską i pomorską nałożono interdykt, który obo­wiązywał przez prawie 14 lat w związku z daniną dla św. Piotra.
    Zrodził się więc spór między królem Polski i panami Krzyżakami, a Więcko, książę mazowiecki,22 przyłączył się do panów pruskich, wspierając ich przeciw królowi Polski. Z tego powodu król ziemię jego nakazał złupić i spustoszyć. Aby go pomścić, panowie Krzyżacy z tymże księciem i wojskiem przekroczyli Wisłę i spustoszyli część ziemi kujawskiej; wtedy przyszło do starcia z Polakami i zabity został komtur toruński.
22  

Więcko, książę mazowiecki — Wańko płocki. Okresy współdziałania politycznego książąt mazowieckich z Łokietkiem przeplatały się z częstymi walkami. Mazowsze usiłowało zachować swą niezależność zarówno od księcia polskiego, jak od Czechów i Krzyżaków.

    Potem z początkiem następnego roku, król Czech, Jan Luksemburski, syn zmarłego cesarza Henryka, ze swoim wojskiem, a także wielu innych dostoj­ników, aby odbyć pielgrzymkę, przeszli do Prus przez ziemię króla Polski wbrew jego woli i z tego to powodu król Polski zebrał dokoła siebie tyle wojska, ile tylko mógł, i podczas gdy mistrz Werner23 z królem [Czech] i innymi dostojnikami i ich wojskami przebywali na ziemi Litwinów, sam podstępnie wkroczył na zie­mię chełmińską i spustoszył wielką jej część. A kiedy mistrz z królem i innymi dostojnikami po zdobyciu zamku Bystrzyc (?) powrócili do Prus, z tymże woj­skiem przekroczyli Drwęcę i zajęli ziemię dobrzyńską, którą potem panowie Krzyżacy trzymali przez wiele lat.
23  

mistrz Werner — Werner von Orseln, zm. 18 XI 1330 r. (patrz niżej tekst Kroniki Oliwskiej oraz Kronik Długosza, s. 189).

    A kiedy król Czech i inni dostojnicy wrócili do siebie, król Polski zebrał wielkie wojsko ze swojego królestwa i z Węgier i w następnym roku przeszedłszy przez Mazowsze i ziemię dobrzyńską stanął nad Drwęcą. Spodziewał się, że będzie mógł ją przekroczyć i swobodnie wejść na ziemię chełmińską.24 Ale mistrz zebrawszy całe swoje wojsko pospiesznie obsadził brody na Drwęcy, aby uniemo­żliwić przejście. I rozłożyły się owe dwa wojska, to znaczy panów i króla. Dzie­liła je rzeka Drwęca. Ci ze strony panów przejść przez nią nie chcieli, a tamtym do siebie przejść nie pozwalali. Wreszcie część wojska [polskiego] podpaliła własny obóz i udała, jakoby chciała poszukać innego brodu, a panowie uwierzy­wszy w to zmienili ze swoim wojskiem miejsce obozowiska i zatrzymali się nad brzegiem Drwęcy, naprzeciwko tamtych. Wnet druga część królewskiego wojska, z którą był sam król, zerwała się z tego miejsca, w którym się ukryła, przeprawiła się w pobliżu młyna Lubicz i zajęła tenże młyn. Wtedy druga część królewskiego wojska powróciła i w ciągu jednej nocy wszyscy przeprawili się przez Drwęcę, co widząc panowie i wiedząc o przewadze wojsk królewskich nakazali, aby każdy chronił się do twierdz i bronił ich.
24  

wejść na ziemię chełmińską — Łokietek prowadził uporczywe walki o odzyskanie zagrabionej przez Zakon ziemi chełmińskiej.

    Król ze swoim wojskiem pozostawał w owej krainie jeszcze przez kilka tygodni. Całą ziemię chełmińską złupił i spalił z wyjątkiem twierdz, z których żadnej nie zdołał zająć, chociaż niektóre atakował wszystkimi siłami. Wreszcie, kiedy już nic więcej [Polacy] nie mogli zdziałać, powrócili do siebie z obfitym łupem. Ziemia zaś chełmińska po spaleniu długo nie mogła wrócić do dawnego wyglądu z powodu braku drewna.
    W tym samym czasie pewien nieszczęsny brat z zakonu panów, imieniem Jan Stille nie mogąc znieść kary, którą za jego wybryki nałożył na niego zgodnie z regułą pobożny mistrz zakonu, w kościele zamkowym Św. Marii w wigilię św. Elżbiety po uroczystym odśpiewaniu nieszporów, kiedy pan mistrz utartym zwyczajem w towarzystwie poprzedzających go sług wychodził z kościoła, ów nieszczęśnik opętany złym duchem tuż przed drzwiami kościoła czcigodną głowę mistrza okrutnie przebił sztyletem i — w co usilnie wierzę — uczynił go mę­czennikiem w obliczu Boga, z którego to powodu cały ów zakon czcigodnych braci w kościele zamkowym Św. Marii i wszyscy w całej ziemi, tak duchowni, jak i świeccy pogrążyli się w żałobie i nieszczęsnej rozpaczy. A owego nieszczęś­nika, który dopuścił się tak potwornej zbrodni, zamknięto w lochu i z powodu tego, którego wolę wypełnił, to znaczy niegodziwego diabła, złamawszy szyję bez litości uduszono. [...]
    I w tymże roku łaski25 w Zwiastowanie Najświętszej Panny, w które to przy­padał Wielki Piątek26, Bóg nas, sługi swoje, braci i mnichów w Oliwie wedle woli swojej oczyścił, skarcił i pognębił, bowiem owego dnia, wypełniwszy, jak przystoi, wszelkie boskie powinności, kiedy zakonnicy w refektarzu pożywiali się chlebem i wodą, kucharze pragnąc oczyścić z sadzy komin w kuchni klasz­tornej zapalili w kominie wielką ilość słomy, od której całkowicie spaliły się: refektarz, sypialnia i kościół, dzwonnica z dzwonami, stępy do tłuczenia zboża, młyn, piekarnia, warsztaty, pracownia szewska i brama — do tego stopnia, że pozostały jedynie ściany kościoła, sypialni i refektarza. I wierzę, że zacny i li­tościwy Bóg, co rani i uzdrawia, sprowadza śmierć i daje życie, co także chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje, pozwolił, aby ten nieszczęsny pożar wybuchł w Jego domu, by oczyścić nas z niektórych naszych skrytych grzechów i wielu zacnych ludzi, mężczyzn i kobiety, pobudzić do miłosierdzia i nakłonić nas do pobożnych uczynków, co też się i stało.
25  

W tymże roku łaski — w r. 1350.

26  

w Zwiastowanie... przypadał1 Wielki Piątek — pomyłka kronikarza; Wielki Piątek wypadał dzień później, tj. 26 marca.


Początek strony.