|
Grafikę pobrano ze strony: https://polona.pl/item/48993860/3/
DZIENNIK BAŁTYCKI
Rok 1 Gdańsk-Gdynia, środa 6 czerwca 1945 Nr. 16
Oliwa - miasto pamiątek nie pozostaje w tyle
Z zielonych szpalerów miodem pachnących lip i różowych kiści kasztanów wyłania się biel oliwskich domków. Na ciemnym tle lesistych wzgórz wyraźnie rysuje się ostra czerwień spadzistych dachów. Obok pięknego parku założonego rzez polskiego opata Rybińskiego, wąski gotyk klasztoru Cystersów związany z historyczną przeszłością Oliwy, pełen polskich pamiątek.
PIERWSZE PRACE
Zbudowań zniszczonych stosunkowo niewiele. Około 20 procent. Już przystąpiono do reperacji dachów i najniezbędniejszych remontów, zdatnych do naprawy domów. Zarząd miejski w Oliwie pracuje od pierwszych dni kwietnia. Zaraz po wejściu wojsk radzieckich, grupa miejscowych Polaków utworzyła milicję, zorganizowała tymczasowy zarząd miasta. Z ulic usunięto trupy, gruz i śmiecie. Lekarze uruchomili natychmiast szpital, mobilizując fachowy personel. Wydział techniczny przystąpił do naprawy wodociągów, doprowadzając do miasta wodę. Energiczny wspólny wysiłek i inicjatywa jednostek zapobiegły epidemii. Wobec krytycznej sytuacji aprowizacyjnej zorganizowano własnymi siłami, przy pomocy ubogich środków lokomocji, kuchnie ludowe osobno dla Polaków i osobno dla Niemców. - Według ostatnich danych Oliwa ma 12 000 ludności, w tym około 3 000 Polaków.
SKOSZAROWAĆ NIEMCÓW
Według powszechnego mniemania, kwesta mieszkaniowa w Oliwie przedstawia się doskonale. W rzeczywistości jest inaczej. Mieszkania są zajęte przez pracujących Polaków, przez teoretycznie pracujących, a w rzeczywistości niepracujących Niemców i reszta mieszkań stoi chwilowo pustką, są one jednak już przydzielone różnym instytucją. Tak więc 65 will zarezerwował Zarząd m. Gdańska, około 100 mieszkań Zjednoczenie Przemysłu Budowlanego, Kolejarze, Gdańska Dyrekcja Lasów Państwowych, Wojewódzki Urząd Ziemski i inne. Wobec dużego zapotrzebowania mieszkań jest tylko jedna rada dla: Niemców, uchylających sie od pracy i obciążających budżet miasta wysiedlić, a zanim to nastąpi skoszarować i przesiedlić do baraków, które mieściły w czasie okupacji polskich robotników i są obliczone na około 2 000 rodzin. Ułatwi to znacznie zadanie milicji, mającej wiele kłopotu ze sprowadzeniem opornych do roboty, wyznaczonej przez Urząd Pośrednictwa Pracy.
NAUKA ROZPOCZĘTA
Czynne są 2 szkoły powszechne, gimnazjum, kursy języka polskiego dla dorosłych i szkoła muzyczna. Nauka posuwa się wolno, wobec tego, że dzieci muszą jednocześnie z wykładanym przedmiotem opanować język polski.
Z ŻYWNOŚCIĄ ŹLE
Aprowizacja miasta pozostawia wiele do życzenia. Może w skutek tego, że nie jest jeszcze postanowione czy Oliwa ma być samodzielna czy też ma należeć do Gdańska, czy Sopot. Przydziały żywności są niewystarczające, a w skutek braku lokomocji (tabor miejski nie posiada żadnego samochodu) nie można dowieść zboża, na które czekają dwa czynne młyny wodne; kartofle nie zabrane gniją w kopcach. Istnieje już kilka spółdzielni spożywczych, stołówka pracowników miejskich P. P. R., P. P. S., kilka jadłodajni, które po zakupy żywności muszą jeździć do Sopot czy Gdyni, tym samym ceny żywności nie mogą być dostępne dla kieszeni urzędnika, który musi poprzestać na skromnej zupie ze stołówki.
OGRODNICTWO
Aprowizacyjną sytuację Oliwy będą ratowały ogrody. Kilka dużych ogrodnictw i małe działkowe ogródki do 2 000 m kwadratowych są prowizorycznie obsadzone dla dopilnowania i zebrania plonów; tak samo gospodarstwa wiejskie, gdzie pola nie są jeszcze całkowicie obsiane. W przyszłości będzie powołana komisja rzeczoznawców ogrodniczo-rolna, kontrolująca wyniki pracy i kwalifikująca czy dany dzierżawca może pozostać na przydzielonym terenie przy założeniu, że ogrody mogą być przyznane tylko fachowcom.
FABRYKI
Na terenie Oliwy istniało wiele fabryk przemysłu chemicznego, spożywczego, tekstylnego i innych, z których wiele po przeprowadzeniu remontu będzie zdatnych do użytku. Niektóre jak np. "Daol", fabryka farb i lakierów już wykonuje zamówienia. Z powodu braku prądu, ręcznie. Inne przeprowadzają na swych terenach porządki i reperacje, zatrudniając po kilkadziesiąt osób. Największa fabryka na terenie Oliwy i Sopot, Zakłady Przemysłu byłej firmy Hoene, zatrudniają obecnie ponad 100 ludzi (Polaków i Niemców) przy montażu i remoncie, przeprowadzonym już w 95 proc. Specjalnością fabryki były wagoniki wąskotorowe i wywrotki, konstrukcja żelazna. W najbliższej przyszłości Zakłady będą wykonywać wszelkie montaże dla polskiego przemysłu budowlanego. Uruchomienie fabryki uzależnione jest od dostawy prądu z Gdańska. Potrzebni będą wtedy fachowcy rzemieślnicy. Chwilowo z braku sił męskich pomocnicze prace wykonują kobity - Niemki.
ŻYCIE KULTURALNE
Wydział miejski kultury i sztuki wykonał już wiele pracy. A więc zabezpieczył książki starej biblioteki i ocalałe zabytki muzealne. W projekcie jest zrekonstruowanie spalonego pałacu biskupiego i urządzenie muzeum. Słynne organy oliwskie są nieco uszkodzone i wymagają ręki specjalisty, podobnie jak interesujące alpinarium w parku poklasztornym. Usuwa się w nim ślady zniszczenia, naprawia śluzy dla nawodnienia wyschłych stawików ze względów estetycznych i zdrowotnych.
Ulice oliwskie noszą już polskie nazwy jak Sambora, Świętopełka, Aleja Grunwaldzka, Obrońców Westerplatte, Armii Czerwonej - nazwy związane z dalszą i najbliższą przeszłością historyczną miasta.
Miejscowymi siłami zorganizowano koncerty, w końcu miesiąca będzie przygotowana sala teatralna dla przyjezdnych zespołów artystycznych. Hala sportowa z kortami tenisowymi i boiskiem do piłki nożnej i siatkówki wkrótce będzie do dyspozycji społeczeństwa.
Mimo trudności aprowizacyjnych i pustej kieszeni, Polacy w Oliwie - miejscowi i przybysze z Krakowa, Lwowa, Warszawy - pracują chętnie i wytrwale dla jak najszybszej repolonizacji i usprawnienia życia Oliwy.
M. Mikulska
| |