Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Wycinki  ›  Pierwsze lata PTK, Franciszek Mamuszka  ›



Jantarowe Szlaki. Dosatek do Nr 3-4 (93-94), 1971 r.   Ze strony bibliotekacyfrowa.eu

PIERWSZE  LATA

Przy obecnej masowości turystyki najistotniejszą jej funkcją w aspekcie oddziaływania poznawczego i emocjonalnego na uczestników jest niewątpliwie przewodnictwo. Rola przewodnika to w pewnym sensie rola nauczyciela i wychowawcy, który bazując na tego rodzaju wartościach, jak region czy miasto z jego przeszłością, zabytkami, człowiekiem i jego pracą, ma za zadanie przekazać w jak najatrakcyjniejszej formie informacje o tych wartościach, a także wzbudzić stany emocjonalne u słuchaczy, wywołać pragnienie pogłębienia wiedzy o oglądanych obiektach i powrotu do nich w przyszłości. O zaletach przewodnika mówią najlepiej reakcje słuchaczy. Nie ma bowiem takiej grupy, której dobry cicerone nie potrafiłby rozgrzać i zmusić siłą swego zapału i entuzjazmu do podziwiania oglądanych dzieł architektury i plastyki, do wczucia się w zawsze przecież bogatą w ciekawe wydarzenia przeszłość miejscowości i nieraz zabytku. Przewodnik musi bezwzględnie sam być żarliwym miłośnikiem przeszłości, sztuki, przyrody i człowieka swego regionu. Bez umiłowania tego będzie - podobnie jak niewydarzony nauczyciel - jedynie przekazywaczem nabytych informacji, a nie propagatorem swego regionu czy miasta. Lichy przewodnik, zły w sensie jego obojętności, niezaangażowania się emocjonalnego w swą pracę rychło znudzi prowadzonych. Nieraz zdarzało się widzieć rozpraszające się grupy czy przechodzenie słuchaczy pod opiekę innego, znajdującego się w sąsiedztwie, przewodnika, a był też wypadek, że cała wycieczka podziękowała - oprowadzającemu za nieudolną pracę.

Rozważania powyższe przywodzą na myśl postać najżarliwszego chyba popularyzatora wielkości i piękna Gdańska i Ziemi Gdańskiej, niezapomnianego działacza na niwie krajoznawstwa - prof. Jana Kilarskiego. Z jego entuzjazmu i umiłowania zarówno Pomorzą, jak i jego stolicy, z jego działalności organizacyjnej i przewodnickiej, wyrosły podstawy wielu dzisiejszych poczynań krajoznawczych. On był wzorem dla całej plejady działaczy i on wychował kilka pierwszych zespołów przewodników, z których grona wywodzi się najstarsza kadra ogromnej dziś rzeszy propagatorów, którym dane jest zaznajamianie setek tysięcy przybyszów z kraju i zagranicy o wartościach historycznych i artystycznych gdańskiego regionu.

Warto odnotować, iż początkowo, przez pierwsze dwa lata po wojnie jedynym fachowym przewodnikiem po Gdańsku i Wybrzeżu był właśnie tylko i wyłącznie prof. Jan Kilarski . Jako jedyny, eksploatowany był do ostateczności, gdyż nie brakowało już wtedy chętnych obejrzenia tego, co wówczas znajdowało się w wypalonym doszczętnie Gdańsku. Już w pierwszej połowie 1946 r. koniecznym stało się zorganizowanie pierwszego kursu przewodników. W "Dzienniku Bałtyckim" z dnia 17.IV.1946 ukazała się notatka następującej treści: "KURSY DLA PRZEWODNIKÓW PO WYBRZEŻU I OKOLICY GDAŃSKA. W związku z organizowanymi wycieczkami na statkach po wodach śródlądowych Gdańska i po jego okolicy Liga Morska przystąpiła do utworzenia kursów szkolenia przewodników turystycznych po dawnym Gdańsku i jego okolicy. Kursy te organizuje Sekcja Wycieczkowa L M /Obwód Gdańsk/. Będą one bezpłatne...". Na kurs ten zapisali się wyłącznie nauczyciele z gdańskich szkół podstawowych, opiekunowie Szkolnych Kółek Ligi Morskiej, których instruktorem był z ramienia Gdańskiego Obwodu L M niżej podpisany.

Kurs ukończyło ok. 20 osób, w tym tak znani później przewodnicy PTK jak F. Kutyna, K. Czupryński, St. Madej, F. Supera, H. Banelowa, I. Stankiewiczowa i inni. Absolwenci tego kursu nastawieni jednak byli głównie na pracę z młodzieżą szkolną i trzeba było pomyśleć o nowym narybku przewodnickim. Organizatorem drugiego kursu był czynny wówczas na Wybrzeżu Związek Popierania Turystyki. Ogłoszenie zapisów na ten kurs nastąpiło 25.IV.1947 r. w "Dzienniku Bałtyckim". Późniejsze, corocznie organizowane kursy, pozostawały już pod patronatem PTK, a następnie PTTK. Uczestnicy przy zapisie wpłacali drobne kwoty, resztę pokrywały firmujące dany kurs towarzystwa. Już od pierwszego kursu począwszy autorami programu szkolenia byli działacze PTK, głównie prof. Kilarski i niżej podpisany, który równocześnie sprawował wszystkie czynności administracyjne kursów. Wymienić wypada nazwiska ówczesnych wykładowców. Największą ilość godzin poświęcano zabytkom Gdańska i Oliwy, które opracowywał ze słuchaczami prof. Jan Kilarski. Uciążliwe to były zajęcia, w czasie których i wykładowca i licząca zazwyczaj ok. 80 osób grupa słuchaczy wspinała się na stosy gruzów otaczających zabytkowe budowle, przemykała pod grożącymi zawaleniem ścianami kamieniczek czy porysowanymi sklepieniami kościołów i innych budowli gdańskich. W słowach wymienionego prelegenta ożywały zrujnowane obiekty, powracała ich dawna świetność, wypełniały się one nieistniejącym już wyposażeniem z dawnych wieków. Dzieje Gdańska wykładał dyr. Biblioteki Gdańskiej, dr Marian Pelczar, fascynując kursantów wizją przebogatych wydarzeń, jakie rozgrywały się na przestrzeni stuleci w nadmotławskim grodzie. Porty omawiał przepięknym językiem prof. St. Szymborski, wybitny naukowiec i krajoznawca, ćwiczenia ze słuchaczami, mające zaznajomić ich z basenami, nabrzeżami portowymi i ich urządzeniami, prowadził w terenie, podpisany. Cykl wykładów z historii architektury powtarzał corocznie prof. dr Marian Osiński z Politechniki Gdańskiej, niezwykle przystępnie, słowem i rysunkiem, zaznajamiając kursistów ze stylami w budownictwie europejskim. O przyrodzie Wybrzeża, a parku oliwskim w szczególności, informował słuchaczy niezapomniany narrator i podróżnik prof. dr Leon Mroczkowski. Zagadnienia geograficzne omawiał prof. dr Józef Staszewski. Poznawano również dzieje Gdyni i Sopotu, a począwszy od 1951 r. gruntownie, w czasie wielogodzinnych wykładów i dyskusji, przeprowadzano opracowywanie wystaw sztuki w Muzeum Pomorskim. Zajęcia kursowe odbywały się najczęściej w salach Gimnazjum i Liceum V w Oliwie. Po zakończeniu kursu odbywały się egzaminy, zawsze w atmosferze przyjaznej serdeczności dla zdających i przy zrozumieniu ich trudnego położenia w zdobywaniu wiedzy, gdyż ze względu na brak literatury musieli opierać się głównie na notatkach robionych w czasie wykładów. Pierwszą pomocą naukową był wydany w 1947 r. przewodnik Jana Kilarskiego pt. "Gdańsk miasto nasze". Innych publikacji o Wybrzeżu długo jeszcze nie było. Każde kolejne szkolenie, po wykruszeniu się leniwych, czy niewytrwałych przynosiło ok. 25 - 30 absolwentów. Kończyli oni kurs z przeświadczeniem, które im usilnie wpajano, że ciągle muszą pogłębiać swoją wiedzę o Gdańsku i Wybrzeżu, że winni doskonalić umiejętności przekazywania informacji i że głównym celem ich pracy przewodnickiej jest nie tylko zarobek, ale wpajanie w słuchaczy wiadomości o Wybrzeżu i przekonania, że Gdańsk i Gdynia ze swoimi budowlami, zakładami pracy, portami, zasługują na najszersze zainteresowanie społeczeństwa w całym kraju i na masowe odwiedziny przez wycieczki dorosłych i młodzieży.

Zaznajamianie z innymi miejscowościami Pomorza Gdańskiego kontynuowane było w formie nieobowiązkowej przez niedzielne wycieczki, organizowane przez PTK systematycznie począwszy od kwietnia do listopada, a niekiedy i w porze zimowej. Nastąpiło to po momencie powstania Gdańskiego Oddziału PTK w dniu 15.IV.1946 r. Uroczyste zebranie odbyło się w niecodziennej scenerii, a mianowicie w "sali pokoju" klasztoru oliwskiego, przy stole, na którym w 1660 r. podpisany został pokój polsko - szwedzki. Bezpośrednio po zebraniu odbyła się pierwsza wycieczka po klasztorze i katedrze oliwskiej. Walne zgromadzenie Gdańskiego Oddziału PTK odbyło się 25.I. 1947 r. Do tego momentu oddział liczył już 261 członków, a zarząd zorganizował w minionym okresie 27 wycieczek krajoznawczych oraz pewną ilość odczytów. Walne zaoranie powołało na prezesa, niezapomnianego ze względu na ofiarność i oddanie się w służbę krajoznawczą, prof. Leona Ostaszewskiego. Członkami zarządu zostali: Jan Kilarski, Cz. Wierusz - Kowalski /syn sławnego malarza/, Br. Orzechowska, Al. Arendt, L. Mroczkiewicz, B. Kula, Fr. Mamuszka, A. Skórko, B. Terlikowska, M. Tabaka, F. Chudoba, Ł. Niedżwiecki, H. Wawrzyniak i prof. J. Borowaki.

Największym kłopotem Towarzystwa był brak własnego lokalu. Zebrania zarządu odbywały się w I Dworze przy ul. Polanki, w biurze dra Mroczkiewicza. Na prowadzenie akcji odczytowej, a przede wszystkim na umieszczenie kursów przewodnickich, nie było własnego kąta. Najpiękniejszym zadaniem nałożonym na zarząd było zdobycie odpowiedniej siedziby i w najbardziej odpowiednim miejscu. Wybór padł na - Dom Królów Polskich, jedną z najpiękniejszych kamieniczek gdańskich przy ul. Długiej 45. Były to wówczas jedynie ściany obwiednie i stos gruzów we wnętrzu, a także na zewnątrz. Przez kilka niedziel, zamiast wycieczek kontynuowali PTK - owcy odgruzowywanie obiektu, a o jego odbudowę zabiegał usilnie prezes Ostaszewski, naówczas pracownik Gdańskiej Pracowni Konserwacji Zabytków. Potrzeba było jednak kilku lat, by krajoznawcy mogli wprowadzić się do kamieniczki przed Ratuszem. Uzyskana sala okazała się wszakże zbyt ciasna, by pomieścić rosnące z roku na rok szeregi przewodnickie i by móc w niej prowadzić normalne zajęcia z większymi grupami. Sytuacja nie zmieniła się do dziś i szkolenia nadal muszą odbywać, się pod obcym dachem, oczywiście za odpowiednią opłatą.

Warto zaznaczyć, iż organizowane w pierwszych latach po wojnie kursy przewodnickie spełniły swoje zadanie znakomicie. Nie tylko wyszkoliły dziesiątki prawdziwie ideowych popularyzatorów Gdańska i Ziemi Gdańskiej, ale także wielu działaczy krajoznawczych oraz wykładowców podstawowych przedmiotów na obecnie prowadzonych szkoleniach przewodników. Dobrze znane są dziś nazwiska takich seniorów przewodnickich, jak Kledzik, Podgórczyk, Reuba, Dekert , Rospond, Idzik, Linowska, Bogacz i wielu, wielu innych. Kilku opuściło już szeregi popularyzatorów piękna Gdańska na zawsze, ostatnio Franciszek Kutyna, a kilka lat wcześniej Kazimierz Czupryński - obydwaj nauczyciele szkół podstawowych. Znikła także i prawie zupełnie zapomniana została grupa pierwszych działaczy krajoznawczych, czynna w Gdańsku po 1945 r. Pod małym drewnianym krzyżykiem spoczywa na cmentarzu oliwskim Jan Kilarski, a na wejherowskim Leon Ostaszewski. Daremnie szukałoby się choćby najskromniejszej tabliczki na murach ukochanego przez nich Gdańska, przypominającej zasługi tych pionierów polskiego krajoznawstwa na Wybrzeżu. Nie żyją już także inni działacze pierwszego okresu, jak Henryk Wawrzyniak, Andrzej Skórko, Franciszek Chudoba, Jan Borowski i może inni. Prof. dr Leon Mroczkiewicz przeniósł się do Poznania, gdzie wykłada na uniwersytecie, dr Bernard Kula przebywa na zagranicznej placówce dyplomatycznej. Losy innych nie są znane. Należąc kiedyś do ścisłego grona wymienionych działaczy, pragnąłem choć kilkoma zdaniami przypomnieć ich istnienie i zasługi dla krajoznawstwa i dla ruchu przewodnickiego.

Franciszek Mamuszka










Początek strony.