|
Franciszek Mamuszka, "Oliwa. Okruchy z dziejów zabytki", Gdańsk 1985, str. 77-78:
Husyci w Oliwie
W sierpniu 1431 r. Krzyżacy, złamawszy warunki traktatu melneńskiego z 1422 r. napadli i spustoszyli północne ziemie polskie. W odpowiedzi na to zdradzieckie wystąpienie Władysław Jagiełło zawarł sojusz z husyckimi taborytami z Czech i podjął wspólnie z nimi wyprawę na ziemie pomorskie podległe Zakonowi. Wielki mistrz Paweł Russdorf, główny inicjator napadu na Polskę, naglił gwałtownie gdańszczan do przygotowania miasta do obrony. Od strony Nowej Marchii bowiem przez Chojnice i Świecie (oblegane bezskutecznie) szły ku Bałtykowi oddziały husytów zwanych "sierotkami", dowodzone przez Jana Czapka z Sanu oraz polskie, pozostające pod rozkazami kasztelana krakowskiego Mikołaja z Michałowa. Próby Krzyżaków powstrzymania sprzymierzonych sił polsko-czeskich zakończyły się fiaskiem. Zajęty został i spalony Pelplin, a następnie 29 VIII 1433 r. zdobyty Tczew, gdzie taboryci straszliwie pokarali pojmanych Czechów, służących jako zaciężni u Krzyżaków.
W dniu 1 IX stanęło wojsko polsko-czeskie na Biskupiej Górce pod Gdańskiem. Przerażonym mieszczanom wydały się oddziały napastników podobne do czarnych chmur przesuwających się po wzniesieniach. Przez 4 dni trwało ostrzeliwanie miasta z dział. Zniszczono częściowo fortyfikacje portowe i kilka budowli poza obwarowaniami oraz podjęto wypad na Stare Przedmieście, zakończony niepowodzeniem. Dowódcy polscy i czescy widząc silne fortyfikacje i dobrze przygotowaną obronę nie podjęli oblężenia, a 4 IX ruszyli w kierunku Oliwy. O tym, co stało się wówczas w opactwie cysterskim, mówią przekazy historyczne. Informacje przechowane w tradycji klasztornej zamieszczono w 1613 r. na tablicy powieszonej wówczas w prezbiterium i zachowanej do dzisiaj. Tablica ta, przypominająca zniszczenia klasztoru oliwskiego w czasie od XIII do XVI w., tak informuje o najeździe husyckim: Ao. MCCCC XXXIII, die IIII Decemb. Hussitae heretici Olivam igni et ferro depopulati sunt
(Roku 1433, 4 grudnia (?) heretycy husyci spustoszyli Oliwę ogniem i mieczem). Opat Bernard wraz z zakonnikami schronił się w Gdańsku, gdzie zamieszkał w spichrzu należącym do cystersów.
Z Oliwy całe wojsko, zarówno Polacy, jak i Czesi, pospieszyło nad morze. Bezbrzeżny obszar wód wywarł na rycerzach ogromne wrażenie. Kto tylko dopadł brzegu, jeźdźcy i piechurzy wchodzili - jak podał Długosz - do morza tak daleko, jak tylko morska głębina pozwalała. Rzucali się na morskie fale, skakali jeden przez drugiego, bawili obejmując się nawzajem... Zaś Jan Czapek wjechał na koniu do morza i przemówił do swoich "sierotek". Oto bracia, przyznaję się wam, że osiągnąwszy w tym miejscu koniec świata, nie mogę się dalej posuwać, ponieważ wzbraniają mi tego morskie wody. Wielu Czechów napełniło posiadane naczynia wodą Bałtyku, aby móc w domu przed swymi towarzyszami czym się pochwalić. Na brzegu odbyły się również gry i turnieje, pasowanie na rycerzy itp.
Po tych imprezach i wypoczynku, oddziały czeskie ruszyły na południe i przez Starogard, Jasieniec (gdzie zdobyły zamek), Kujawy i Wielkopolskę podążyły do swojego kraju. Wraz z nimi udały się do swoich ziem zastępy polskie. Dane topograficzne pozwalają przypuszczać, iż zetknięcie się oddziałów husyckich z Bałtykiem odbyło się kilkaset metrów na północ od Jelitkowa.
| |