Start  ›  Ulice  ›  Bytowska  ›  Młyn XV  ›

Panorama posiadłości Schwabental. Pocztówka wysłana w 1904 roku.
Zbiory Krzysztofa Gryndera.

M. Kilarski, F. Mamuszka, J. Stankiewicz, Zabytki miasta Gdańska, Oliwa, Gdańsk 1957:

MŁYN XV. Zachowany staw, tama i przepust. Obok (ul. Bytowska 4), piętrowy dworek murowany z mansardowym dachem, XVIII w., nieco przebudowany. Od strony szczytów nowsze przybudówki werandowe przedwojennej gospody. Wewnątrz rokokowa rzeźbiona klatka schodowa i szereg XVIII-wiecanych drzwi. Od tyłu przyniesione tu z innego budynku odrzwia kasycystyczne. W kilku pomieszczeniach na piętrze, powstałych z przerobienia z dużego salonu, rokokowe sztukaterie, ostatnio przez obecnego właściciela w przedsionku pomalowane. W podwórzu ryglowy spichrz oraz stajnia (2 lukarny, szczyty ryglowe) - może jeszcze z XVIII w. Stodoła z 1802 r. (data na belce nadproża) - piękny kształt dachu krytego starannie gontem; stan budynków b. zły. Po drugiej stronie potoku stara ryglowa chata, mieszkanie majstrów i czeladników młyna.

Stan w 1978 roku (Tadeusz T. Głuszko):

Zachowany do naszych czasów w stanie ruiny barokowy budynek powstał najprawdopodobniej w połowie XVII wieku. Tworzy prostą i zwartą bryłę założoną na planie prostokąta, dwukondygnacyjną, nakrytą mansardowym dachem. Jedyną ozdobą elewacji były niewyszukane w formie okiennice i drzwi wejściowe oraz drewniane profilowane gzymsy oplatające budynek poniżej dachu. We wnętrzu zachował się belkowany strop oraz mocno zniszczona sień z rokokową klatką schodową. W pomieszczeniach pierwszego piętra zabezpieczono stiuki ozdobione malowidłami. Najstarsza część budynku to głęboka XVI-wieczna piwnica z krzyżowym sklepieniem. Cennym uzupełnieniem zespołu były budynki gospodarcze posadowione na masywnych podmurówkach kamiennych, pokryte stromymi dwuspadowymi dachami opadającymi nisko prawie do ziemi. Park w stylu angielskim po stronie północno-zachodniej założono w połowie XIX wieku prawdopodobnie na miejscu barokowego ogrodu.

Tadeusz T. Głuszko, "Był kiedyś dwór w oliwskiej dolinie", 30 dni nr 11 (25) listopad 2000:
W miejscu gdzie łączą się wody Potoku Oliwskiego i Prochowego już w XVI wieku istniał dwór z ogrodem sadem i młynem.
.....
..... poznałem więcej niż siedemdziesięcioletnią panią Mariannę mieszkającą blisko dworu Schwabego. Dzięki jej opowieści to miejsce staje się bardziej zrozumiałe i bliższe. W 1941 roku moja rozmówczyni została wywieziona ze Świecia na przymusowe roboty właśnie tu, do Schwabentahal.
.....
     Nadszedł marzec 1945 roku. Gdzieś blisko Doliny Schwabego działy się okropności, których sensu chyba nikt w dworze nie rozumiał. W normalnych warunkach Elsa i Edith świętowałyby za kilka dni niemieckie Ostern. Również Marianna i inni Polacy w normalnych warunkach może wyjechaliby, jak co roku, na kilka dni do domów nacieszyć się polską Wielkanocą, spotkać najbliższych i trochę wypocząć. Mieszkający blisko młody Herr Mrozek w tym świątecznym czasie na pewno odwiedziłby z żoną i synami matkę i siostrę. Wszystko wskazywało, że stanie się tak mimo coraz wyraźniejszych odgłosów frontowej kanonady przynaglającej wielu oliwian do pośpiesznej ewakuacji na zachód. Mimo nadciągającej w zawrotnym tempie nawały bolszewickiej, w Dworze Schwabego dni upływały w dawno ustalonym rytmie. Anna, jak co roku, zajęta była szykowaniem świątecznych przysmaków na stoły właścicielek dworu i ich gości. Lisbetha myła okna i szorowała podłogi. Traute każdego dnia szykowała salę restauracyjną na przyjęcie stałych bywalczyń.
     24 marca wieczorem wydawało się jednak pewne, że coś się kończy, że najdalej następnego dnia rosyjscy żołnierze przetoczą ciężki walec historii przez ciche i spokojne Schwabenthal. Błyski i grzmoty wystrzałów dochodziły już zza okolicznych wzgórz. Nocy jak tamta nigdy tutaj nie było. Płonące cygara katiusz przelatywały gwiżdżąc nad doliną. Wystarczyłoby jedno, by zmieść z po-wierzchni ziemi barak stojący nad pomłyńskim stawem. Około czwartej nad ranem Marianna zdecydowała się przekroczyć zakaz samowolnego wchodzenia do dworu. Kryjąc głowę w ramionach przebiegła z innymi Polakami groblę dzielącą od dworskiego majdanu. Drzwi dworu były otwarte. Zbiegli co tchu do piwnicy przygotowani na wymówki. Ujrzeli tam tylko przestraszoną Annę. Dowiedzieli się, że Elsa i Edith zabrały z niemieckimi służącymi nąjniezbędniejsze rzeczy i nocą opuściły Schwabenthal. Po chwili usłyszeli ruch na majdanie. Oczekiwali najgorszego. Mogła to być niemiecka odsiecz albo Rosjanie. Do piwnicy zaraz wbiegli niewysocy, niechlujnie ubrani mężczyźni. Byli bardzo młodzi. Rozglądali się nerwowo. Lufy pepesz połyskiwały gotowe do strzału. "Paliaki?! Giermańcy?!" - krzyknęli. Wypadki pobiegły wartko po sobie. Rosjanie zaraz zagonili jednego z chłopców do obrywania instalacji elektrycznej ze ścian. Inny musiał próbować znalezione produkty żywnościowe, czy nie były zatrute. Annę zawlekli w kąt i gwałcili. Po niedługim czasie przyszedł jakiś starszyna i kazał się wszystkim wynosić, by dać miejsce dla rannych. Dziewczyny i Kolasę pognano za las do jakiegoś gospodarstwa, gdzie było już więcej Polaków. Chłopców z Wilna nie poprowadzono z nimi. Niewykluczone, że postawili się Rosjanom i zostali zabici. Przez dwa dni nie można było się nigdzie ruszyć. Trzeciego rano okazało się, że nie ma rosyjskich wartowników. Pew-nie pobiegli za frontem, który potoczył się dalej na zachód.
     Dla Marianny wojna się skończyła. Wróciła do domu. W rodzinnym Świeciu wytrzymała raptem rok. Na Zielone Świątki 1946 roku była już z powrotem w podgdańskiej dolinie Schwabenthal, gdzie w latach 1941-1945 "zmarnowała najlepsze lata młodości". Zbyt "szwabska" Dolina Schwabego utraciła swoją historyczną nazwę. Została pochłonięta przez Dolinę Radości, nazywającą się bardziej swojsko. Ta nazwa bardzo pasowała Mariannie. Do radości miała bowiem dużo powodów. Nie było wojny. Wyszła za mąż. Męża poznała właśnie tu, na "robotach". Dlaczego tutaj wrócili? Mąż zadecydował. Zajęli nieduże mieszkanko obok czynnej do dzisiaj kuźni wodnej, poniżej posiadłości pań Mrozek. W tej kuźni mąż Marianny dostał pracę. Wyrabiał jakieś narzędzia rolnicze. Tymczasem po opuszczonym Dworze Schwabego została sama nazwa. Przestał być majątkiem w dawnym stylu. Stał się niszczejącym "poniemieckim" gospodarstwem z nowym gospodarzem nie bardzo rozumiejącym, gdzie mieszka i gospodaruje. Nowy właściciel wynajął część pomieszczeń różnym ludziom zagnanym przez historię z całej Polski. Duże pokoje zaczęto dzielić na mniejsze. Ściany dworu zaczął zżerać nieznany "za Niemca" grzyb. Niedostatecznie doglądane zabudowania popadały w ruinę. W jednej z werand na kilka lat urządzono farbiarnię. Potem suszono w niej zioła. W drugiej trzymano jakieś narzędzia i inne rupiecie. Z niekonserwowanej stolarki osypywały się płaty poniemieckiej farby. Wszystko traciło dawny blask.
     Pod koniec lat sześćdziesiątych niespodziewanie odwiedziła dom przy Bytowskiej córka Elsy, Edith, z bratankiem i kilkoma innymi Niemcami. Okazało się wtedy, że nieźle sobie radzi po polsku. Niewykluczone, że znała ten język również jej matka. Nastąpiło spotkanie dawnej właścicielki z nową panią. Nowa pani właśnie wychodziła przed oborę z wiadrami świeżo wydojonego mleka. Ostatnia wojna zabrała tej kobiecie kilka bliskich osób. Po jakimś powitaniu i prezentacji z ust nowej właścicielki wylał się głośny potok słów. Niewiasta w kilku rozbudowanych zdaniach dotknęła wielu wątków. Edith usłyszała i to, kto teraz rządzi na nie jej ziemi i w nie jej domu i że tą władzą ani myśli się z Niemką dzielić. Wizyta była krótka jak u dobrego lekarza. Edith zrozumiała, że nigdy do Schwabenthal nie wróci. Nigdy. Bo Schwabenthal już nie ma. Kilka lat później odeszła i powojenna pani. Nie dostała zezwolenia na postawienie wielkiego chlewu, to i nie miała co tutaj robić. Gdzie nie spojrzeć, wszystko się waliło. Przeniosła się do bloków.

 Zobacz również:
 Młyn XV  w dziale "Młyny"


 Panorama posiadłości Schwabental. Początek XX wieku.
Internet: www.Allegro.pl.


 Dworek Schwabental. Lata międzywojennae.
Internet: www.Allegro.pl.


 Staw młyna XV i zabudowana Dworu Oliwskiego. 22.05.2005 r.
Fot. Piotr Leżyński.


 Dworek Schwabental. Pocztówka wysłana w 1902 roku.
Zbiory Jerzego Abramowicza.


 Młyn XV. Widok z około 1898 roku.
Zbiory Piotra Leżyńskiego.


Młyn XV. Przełom XIX/XX wieku.
Zbiory Piotra Leżyńskiego.


 Pozostawione do ozdoby koło młyńskie. Początek XX wieku.
Internet: www.Allegro.pl.


 Fragment mapy kartograficznej z 1921 roku.
Zbiory Mirosława Piskorskiego.


Początek strony.