Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Oliwa, lata czterdzieste  ›  Stona 10 rękopisu  ›

 Poprzednia  ‹-  10  -›   Następna 

kiem niemieckim, zwracała się do niej "Fräulein Rva". Mieszkała w jednej z will przy ulicy Asnyka. Do Katedry poprowadziła mnie krótszą droga, przecinającą podwórka przy Obrońców Westerplatte. Wobec mojej nędznej znajomości niemieckiego - potrafiłem się jedynie dowiedzieć jakich przedmiotów się uczyła. Funkcja "pomocy domowej" dawała jej rodzinie przydział kartek żywnościowych. Na początku następnego roku rodzina ta została wywieziona do Niemiec. Od wiosny 1946 na msze chodziłem do kościoła parafialnego przy ul. Leśnej. Ta świątynia ewangelicka została przejęta przez kościół katolicki (zakon cystersów) i latem tegoż roku zlikwidowano dodatkową galerie chóralną, biegnącą wzdłuż nawy głównej.

Prace domowe, spełniane przez "pomoc", nie były uciążliwe, bo ograniczały się do sprzątania całego mieszkania (4 pokoje, kuchnia i łazienka) oraz do przyniesienia węgla i koksu z piwnicy. Przydział paliwa był tak bardzo ograniczony, że pani Helena rozpalała piecyk CO dopiero po południu, przed powrotem męża z pracy w Dyrekcji PKP. Po wygaśnięciu pieca temperatura mocno spadała, bo zima 1945/46 była bardzo mroźna. Ogromne ograniczenie w poborze energii elektrycznej powodowało, że prace domowe wykonywałem przy świetle domowej lampy-karbidówki. Posługiwałem się porządną lampą, kupioną w Warszawie podczas wojny. Nowoczesny palnik, dający dwa przeciwsobne strumienie gazu, tworzył duży płomień. Karbid kupowałem w sklepie przy Starym Rynku Oliwskim 19, tuż koło urzędu pocztowego.
Tam także nabywałem spirytus denaturowany, który zużywałem w małym prymusiku. Dzięki temu mogłem pracować do późnych, chłodnych godzin nocnych. Nocą temperatura była tak niska, że do łóżka wchodziłem w ubraniu a rozbierałem się dopiero pod kołdrą. Na jej wierzch dodatkowo kładłem swoją jesionkę.

We wspomnianym wyżej domu działał też sklep papierniczy "Edwin Witt", gdzie zaopatrywałem się w materiały do ćwiczeń z przedmiotu "Rysunek techniczny". Kupiłem tam arkusz brystolu kreślarskiego znakomitej wytwórni "Schöllershammer", jednym narożniku opatrzony wyciśniętą suchą pieczęcią. Później mogłem dostać tylko mniej znakomite brystole. Nabyłem także buteleczkę czarnego tuszu kreślarskiego, wyprodukowanego przez gdańską firmę "Pelikan". Szablonów do spo-



 Poprzednia  ‹-  10  -›   Następna 

Początek strony.