Start  ›  Biblioteczka oliwska  ›  Oliwa, lata czterdzieste  ›  Stona 15 rękopisu  ›

 Poprzednia  ‹-  15  -›   Następna 

Sprzedaż biletów i zapowiadanie przystanków wykonywał konduktor, który sygnał do odjazdu dawał kierowcy uderzając pięścią W dach szoferki. Takim "autombusem" w listopadzie 1945 pojechałem do Gdyni by rozejrzeć się w możliwości kupienia okularów. W późniejszym okresie zaczęły kursować wyremontowane pojazdy niemieckie, wywiezione z Berlina: pojazd piętrowy a także długie wozy przegubowe nazywane u nas "Bajadera" i "Colombina".

Przystanek autobusowy kierunku Gdyni był przed restauracja przy Grunwaldzkiej 503 (róg ul. Poczty Polskiej. Dla kierunku przeciwnego przystanek zlokalizowano po "lądowej" stronie tej arterii, na wysokości domku nr 511 (stał tam piętrowy dom mieszkalny, dawno już rozebrany). Ceny przejazdu zupełnie nie pamiętam, ale zależała ona od odległości.

Inny środek lokalnej komunikacji tworzyły podmiejskie pociągi parowe, kursujące po torach dalekobieżnych, bo druga parę torów wybudowano dla SKM dopiero kolo roku 1950. Podmiejski tabor tych pociągów tworzyły wagony zwane "Lowosami". Były to kryte wagony towarowe, w których wzdłuż ścian bocznych ustawiono prymitywne ławki dla pasażerów. Wrota ładunkowe były stale otwarte i jedynie podczas jazdy zastawało się je ruchomą przegrodą. Żadnego oświetlenia nie zapamiętałem. Takim "towosem" jechałem na przykład we wrześniu 1947 do Szpitala Marynarki Wojennej w Gdyni. Przejazd organizował podoficer Rejonowej Komendy Uzupełnień, eskortujący poborowych z wadami zdrowotnymi. Linia kolejowa była jeszcze dwutorowa i krzyżowała ul. Kołobrzeską w poziomie naturalnym, bo wiadukt wybudowano później.



 Poprzednia  ‹-  15  -›   Następna 

Początek strony.