Strona
autorska
Blog 52   
 
<46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>

 
 
2007 - 2012   STRONA GŁÓWNA | BLOG | GALERIA FOTOGRAFII | ARCHIWALIA

 

 

 

 

 

 

 

 
   
21032011
Pierwszy dzień wiosny. Pierwsza chemia za mną i oczekiwanie na rozpoczęcie
naświetlań połączonych z chemią. Pielęgniarka zapytała: pan pierwiosnek,
pierwszy raz? Zawsze jest ten pierwszy raz tylko dlaczego jakaś chemia.
Około 28 dni musi upłynąć między pierwszą chemią a rozpoczęciem radioterapii
połączonej z chemią. Pacjenta trzeba opracować jeszcze na symulatorze ale to już
w Klinice Uniwersyteckiej. Zakończy to wszystko końcowa chemia. Lekarka z WCO,
na Alei Zwycięstwa w Gdańsku, wjazd od dawnego Traktu Konnego, sympatyczna,
konkretna, i znana nam z opieki nad paniami z muzeum, które zbiorowo poddawały
się badaniom mammograficznym, również Krysia przechodziła takie badania,
zaplanowała wszystko precyzyjnie.
Napisałem o wyciętym wrogu w poprzednim wpisie. Czekając w przerwie
na drugą porcję chemii, usłyszałem od sąsiedniego pacjenta pod kroplówką,
że to przyjaciel i należy się z nim zaprzyjaźnić. Kiedyś mieszkaniec Gdańska,
przeniósł się na starość w Bory Tucholskie w okolice Czarnej Wody i niestety
musi dojeżdżać do Gdańska, przyjaciel znowu zaczął działać. Półtora roku
od wycięcia. Więc chemią trzeba przyjaciela uspokoić.
Wypisując się ze szpitala, zapomniałem zabrać łyżki do zupy, sztućce trzeba mieć
własne, i Krysia stwierdziła, że to niedobrze, bo się wraca. I wróciłem na radioterapię,
do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, tym razem do Kliniki Onkologii i Radioterapii,
gdzie wstępnie określono po TK, w którym miejscu będą naświetlania, wytyczono linie
narysowane pędzlem na skórze, które nie można traktować wodą i trzeba chronić
przed zatarciem. Kąpiel, prysznic, mam z głowy przez pięć tygodni. W tym tygodniu,
wspomniane również na poprzednim blogu spotkanie emerytów, ma odbyć się jak zwykle
w piątek 25. drugie w tym miesiącu, jako nadrabianie zaległości i chyba się wybiorę.
Może nie jako pełny ozdrowieniec, ale przed następnymi zabiegami, które mogą mnie
osłabić i nie wiadomo, kiedy organizm się podniesie, będzie to okazja do pogadania
i przyznam, że brak mi tej imprezy towarzyskiej. Wojtek w mailu napisał:
Bardzo bym się ucieszył, widząc Ciebie w przyszły piątek „Pod Oliwką”, lecz
rozumiem, który imperatyw jest w tej kwestii najważniejszy, dlatego będę prosił
„Tego Który Wszystko Może”o więcej sił dla Ciebie, bo w dzielność zostałeś
wyposażony już wcześniej.

A więc chyba zbiorę się na odwagę i poczłapię do zajazdu, mając taką obietnicę
pomocy.
 

 
I byłem na spotkaniu tetryków jak nas nazywa Paweł P. Powyżej corpus delicti wklejony dzisiaj 13.05.2011.
fot. Wojtek C.
 

Ten blog piszę właściwie bez ilustracji związanej z treścią. W poradni
i szpitalu nie warto fotografować chorych i smętnych ludzi, chociaż niektórym nie
brakuje humoru i optymizmu.
Zapragnąłem przejrzeć rozmaite zdjęcia z ostatnich lat, na porządnym monitorze
i odkurzyłem moje poczciwe EIZO, kupione w 2006 roku z matrycą PVA, oddającą
realne 16,7 milionów kolorów w trybie sRGB. W informacjach w menu ekranowym,
mimo używania monitora przez trzy lata, jest tylko 8037 godzin pracy i do granicy
30000 godzin, po których pogarszają się niektóre parametry wyświetlania, jeszcze
daleko. Co prawda to tylko 17'' ale w porównaniu z notebookiem LG i jego matrycą
15,4'' to jakość kolorów EIZO odkryłem jakby na nowo, chociaż wszystkie obrazki
do strony, opracowałem na notebooku. Skonfigurowany jako dodatkowy monitor
podłączony do notebooka i zintegrowana karta graficzna wyświetla całkiem zacny
obraz. Zwłaszcza powiększanie tekstów do czytania, przy moim niesprawnym
jednym oku to duża dogodność. Ilustracje stworzone na EIZO często wyglądały byle
jak na rozmaitych matrycach monitorów innych niż PVA. Opracowane na LG miały
bardziej wyrównane kolory nawet na profesjonalnych monitorach zaprzyjaźnionych
grafików.
Wkleiłem w tym blogu trochę obrazków z dawnych spacerków, gdy byłem na „chodzie”,
łudząc się dobrym samopoczuciem i w najgorszych opcjach nie przewidując
takiej choroby. Obrazków małych (ikony jako linki), średnich, i powiększonych
do rozdzielczości prawie 17'' calowego ekranu 1150 x 910 pikseli. Teraz takie szybkie
łącza. Zawsze można pozostać przy mniejszym obrazku. Z boku zdjęcia średniego,
po lewej, jest wklejony obrazek lupy, odnośnik do większego obrazka. Warto je zobaczyć
na pełnym ekranie na minimum 17'' i większym. Polecam Firefox i Gogle Chrome.
Świat odkrywany w trochę zapomnianych widokach Oliwy, z dawnych spacerków,
może z innych miejsc Trójmiasta, w rozmaitych porach roku, jest dla mnie trochę
nostalgicznym zapisem, i będę miał je na kliknięcie. Na początek spacerek wiosenny
po Oliwie z kwietnia 2008. Zdjęcia Nikonem Coolpix 5000. O lustrzance cyfrowej
jeszcze wtedy nawet nie marzyłem.

………………………………………………………

   
 
  <46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>