Strona
autorska
Blog 58   
 
<46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>

 
 
2007 - 2012   STRONA GŁÓWNA | BLOG | GALERIA FOTOGRAFII | ARCHIWALIA
 

 

 

 

 

 

 Galeria zdjęć
 


 



 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
14112011
Upadają rządy, na szczęście nie u nas, zadyma w Warszawie 11.11.2011., jak
w początkach lat 80 - dziesiątych, ze skandowanym nawet całkiem podobnym hasłem
„precz z komuną”. Między innymi, sfrustrowani politycy, zepchnięci na margines,
organizują pochody w Święto Niepodległości. Każdy ma prawo teraz demonstrować
po zgłoszeniu takiej chęci. Tylko dlaczego organizatorzy marszów nie płacą policji
za ochronę, nie pokrywają wartości zniszczeń materialnych, podpalonych samochodów,
zdewastowanej infrastruktury miasta i innego mienia, nie odpowiadają za stres zwykłego
przechodnia lub dziecka wystraszonego hukiem petard, dymem i ogniem rac, wrzaskiem
i tumultem. Dlaczego podatnik, w tym rzesza emerytów, ma opłacać skutki niszczycielskich
działań młodych, edukowanych przez ponad dwadzieścia lat w szkołach z prawie
obowiązkową lekcją religii, wśród szczytnych haseł o panującej wolności i demokracji,
w społeczeństwie w 95% katolickim, gdzie prawo często podporządkowuje się
standardom chrześcijańskim.
Czy nie można korzystając z ładnej pogody iść po sumie na spacer, pomachać chorągiewką
do innych, przecież wolnych Polaków, zjeść dobre ciastko, spotkać się z rodziną,
a nie prowokować wzajemnie bijatyki między sobą a później z Policją. Czy neofaszyści
lub inni, nie mogą pomaszerować na łąkę czy polanę w lesie, i w porozumieniu z leśnictwem
bawić się we własnym gronie, krzyczeć wymachując czym się da, śpiewając, itd., pieszcząc
swoje racje pod okiem urzędowych obserwatorów, którzy może zauważą czy nie wykluwa
się właśnie nowy
Sturm und Drang. Porzucam ten temat i wracam do mojego spacerku
z soboty 5. listopada.
Ciągnąc pod górkę wózek z zakupami, mignął mi plakat na słupie ogłoszeniowym, których
kilka postawiono na Górnym i Dolnym Osiedlu, z tytułem
Targi Seniora.
 

 
To już Drugie Targi organizowane w Sopocie w Hali 100 - lecia. Chociaż samopoczucie
mam czasami byle jakie, postanowiłem skorzystać z okazji poprzebywania w gronie
rówieśników, poznania jeszcze jednego obiektu sopockiego, może uczestnictwo w debacie

Dialog między pokoleniami,
i jak napisała Pani Wiceprezydent Sopotu: Jestem pewna,
że Targi pomogą seniorom znaleźć takie pole działania i inspiracje, które usprawnią
i uatrakcyjnią życie osób starszych, sprawią, że będą oni nadal aktywną częścią
naszej społeczności.

W Sopocie emeryci stanowią prawie 25% mieszkańców. Wielu z nich to potomkowie
pierwszych po wojnie osiedleńców, mieszkających w dawnych, często obszernych
i pięknych mieszkaniach poniemieckich. Oprócz okolic mola większość sopockich
domów zachowała się w stanie nienaruszonym po zniszczeniach wojennych.
Nosił
wilk razy kilka, ponieśli i wilka, i
zgodnie z tym porzekadłem, po tylu cierpieniach
Polaków związanych z masowymi wysiedleniami w czasach okupacji niemieckiej,
to przynajmniej części emerytów żyło się całkiem nieźle, no, może tylko lokalowo,
w czasach powojennych, po wysiedleniu lub ucieczce Niemców. Można by ten temat
rozwinąć z rozmaitymi rozważaniami ale też go ominę. Ogromna rzesza dzisiejszych
emerytów to biedota, z tak niskimi świadczeniami, że z trudem utrzymują się mieszkając
we dwójkę w kawalerkach, tak jak obserwuję życie niektórych z nich w bloku
w którym mieszkam, chwaląc sobie swoją dawną decyzję o zamieszkaniu z żoną
i dzieckiem w M - 3.
Teraz daje się jakoś egzystować bezstresowo na powierzchni 40 metrów
kwadratowych, dziecko poszło na swoje, a opłaty eksploatacyjne tak małego
mieszkania, również energetyczne i medialne, to jednak ponad 50% mojej
emerytury. Żona większość świadczeń emerytalnych wydaje na leki a i ja tylko
niewiele gorszy jestem w tej materii. Cóż, zasobni emeryci mogą aktywnie i może
atrakcyjnie działać w końcówce swego życia, zwłaszcza gdy zdrowie jako tako.
Cały ten biznes targowy jest skierowany na zachęcenie staruszków do wydania
pieniędzy, a to na rejs promem do Szwecji dla Seniora, kupna odpowiednich
leków czy kosmetyków, zdrowej żywności, preparatów wzmacniających,
wczasów, artykułów rehabilitacyjnych, plastrów, ciśnieniomierzy, i cały szereg
produktów ułatwiających funkcjonowanie osób starszych. Wszystko
wyszczególnione w eleganckiej publikacji
Katalogu Targowym, lub np.
na tej stronie internetowej i innych.
Zbadałem sobie bezpłatnie wzrok, słuch mam dobry a ciśnienie sam sobie mierzę
w domu, zwiedziłem poszczególne stoiska, skosztowałem chlebka na naturalnym
zakwasie z bardzo ostro przyprawioną pastą, czosnkową, w sam raz na wątłe
wiekowe wątroby staruszków, popatrzyłem na występy taneczne grupy seniorów,
gdzie główną atrakcją był wyróżniający się ekspresją i żywiołowością taniec młodej osoby,
chyba instruktorki, i następnie poczłapałem na panel dyskusyjny. Niewielka salka,
emeryci z publiczności raczej tacy młodzi. Niespecjalnie przekonały mnie zapewnienia
że młodzi interesują się problemami starców. Sam nie interesowałem się końcówką
życia moich rodziców i teraz gdy ich nie ma bardzo żałuję że tak niewiele wiem
o ich całym życiu.
Agresja młodzieży w przedziale wiekowym 10 - 17 lat w rozmaitych okolicznościach
incydentalnych, była poruszona przez emerytów z audytorium, i ja sam mógłbym
podać kilka przykładów które mnie dotknęły osobiście, w miejscach publicznych.
A widok zmęczonych studiowaniem studentów, jadących rano tramwajem przed 8.00,
i okupujących większość miejsc siedzących aż do przystanku przy Uniwersytecie,
i jednocześnie stojących ludzi starszych, jest przygnębiający.
Brawo że Sopot i jego władze samorządowe organizują taką imprezę jak Targi Seniora.
Czułem się tam dobrze tylko brakowało mi takiej kawiarenki dla seniora, gdzie mógłbym
wypić lampkę czerwonego wina, lub dwie, zjeść dobrą szarlotkę na ciepło. I wszystko
za cenę względną wobec pustawego emeryckiego portfela. Bar miejscowy na piętrze
serwował za wygórowaną cenę byle jakiego pączka, podsuszone takiej samej jakości
ciasto drożdżowe, beznadziejną kawę w plastykowym kubku i jakieś kanapki
które bym chyba nie ugryzł moim trzecim garniturem uzębienia, a o winie można
tylko pomarzyć.
Słońce w ten słoneczny, choć rześki dzień jeszcze świeciło, więc ruszyłem na spacerek
do pobliskiego Parku Północnego i dalej promenadą na bezpłatne o tej porze molo.
To już listopad a jesień jakby w rozkwicie. Rok anomalii pogodowych trwa.
Zdjęcia z całości tej mojej eskapady łącznie z widokami parku i mola do wglądu
w galerii zdjęć. W Marinie wielu siedzących spacerowiczów, w jeszcze lekko
grzejącym słońcu, na ławkach na początku mola i przy falochronie. Wdychają
jod i odstresowują się po tygodniu ciężkiej pracy, pary w malowniczych pozach.
Wszyscy wieczni malkontenci, którzy wieszają psy na władzach Sopotu, że Marina
jest be, Dom Zdrojowy to koszmar architektoniczny, wszystko im się nie podoba,
może wreszcie się zrelaksują, popatrzą na morze, i przestaną mruczeć.
………………………………………………………

   
 
  <46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>