Strona autorska |
Blog 49
<46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69> |
||
2007 - 2012 | STRONA GŁÓWNA | BLOG | GALERIA FOTOGRAFII | ARCHIWALIA | ||
Galeria zdjęć
|
24112010 S E P I A |
||
przyklejały czarne grzywki kleopatry. wdzięk pozostał na granicy rozumienia. za plecami kina kryzys drzwi otwarte i kontuar się uśmiechnął od niechcenia. zabrzęczały uszom dzwonki od bicykli, meloniki sufrażystkom się kłaniały, ktoś zatrzymał wizerunek zdarzeń zwykłych, wąski obraz retrospektyw rozmazanych. Kraków, 23.11.2008 Mistique |
retrofile zalegali na podestach, ktoś na drodze się zakrztusił przecinkami. swing i charlstone, boogie - woogie grubą kreską czas oddzielił sztuczne rzęsy i dynamit. światłoczułe stepowanie w dal odeszło. już ich nie ma, żółć zalała cienki lapis. i fotograf do berdyczów smoking przesłał. kalejdoskop, jasna ochra, wszystko gratis. |
||
Na Forum Portalu senior.pl w Klubie, Senior Cafe jest wspomnieniowy wątek Stare fotografie, albumy, pamiątki rodzinne. Wiersz Mistique,* Sepia, jakże subtelnie oddający uroki starych fotografii, został wklejony na Forum tuż po opublikowanych zdjęciach mojej mamy, z czasów jej młodości w Krakowie i Zakopanem. Poniżej, gdzie wkleiłem te same ilustracje, w autentycznym, oryginalnym kolorze sepii, mama ma właśnie grzywkę Kleopatry. Jeszcze nie wie, że jej mężem będzie fotograf, i również jej syn będzie fotografem, podtrzymującym zawodowe tradycje rodzinne. Fot. J. Kępińska, Zakopane, ok. 1925 r. Ramka po prawej, autentyczna, z epoki. Odnośniki do zdjęć umieszczonych na forum Senior Cafe prowadzą do plików na moim serwerze wirtualnym, i w statystyce widzę, że wielu seniorów ciągle przegląda ten wątek, chociaż częściowo jest już zamknięty. Postanowiłem więc również powspominać na swojej stronie, czasy krakowskie i zakopiańskie mojej mamy (do powojennych jeszcze powrócę), i tak jak napisałem w blogu 45: zupełnie mi nieznanych, i gdy były to, tak sądzę, szczęśliwe czasy w jej życiu. Nieznanych z powodu braku jakichkolwiek źródeł pisanych z tamtych lat, oprócz pamiętnika z okazjonalnymi wpisami ku pamięci. Rysunek M. Jawornik 1926 Jedynie zachowane zdjęcia w albumie z lapidarnymi opisami, miasto, data, i okruchy zapamiętanych opowiadań, mogą zarysować subiektywną opowieść o jej życiu. Jak wyglądał Kraków, w latach młodości mojej mamy, przybliżył mi trochę Władysław Krygowski W moim Krakowie nad wczorajszą Wisłą.** Zacytuję fragment: Taki mi się zjawił pejzaż Krakowa z lat mego dzieciństwa i młodości, pełen niby tych samych a przecież innych uliczek, pełen zwyczajnych ludzi, i zaczął mnie przynaglać, aby go odtworzyć i przypomnieć tym, co go jeszcze pamiętają, i ukazać tym, którzy mieszkają w tym samym Krakowie, a przecie całkowicie innym. Odtwarzam więc koloryt przeszłości nie po to, by ją chwalić, lecz aby przypomnieć. Ileż w niej wzruszającej śmieszności, mieszczańskiego dreptania, jakże ludzkiego parafiaństwa. Ileż w niej równocześnie sumienności i pracowitego codziennego trudu, ile burzliwego i coraz silniejszego buntu pod powierzchnią prawd i układów społecznych pozorujących spokój, dostatek i trwałość stanu posiadania. Nie sięgam przy tym do źródeł i prac fachowych, lecz idę za tropem pamięci, brzegami rzeki czasu, która płynie tak szybko, że po drodze gubi wiele i z rzeki życia staje się Letą, rzeką zapomnienia. Mama urodziła się w 1905 roku w Baszni Dolnej, dawnym województwie przemyskim a dzisiejszym podkarpackim, w powiecie lubaczowskim. Jej ojciec a mój dziadek, w 1914 roku, może przewidując, co się może zdarzyć podczas wojny w Lubaczowie i powiecie, prawie na granicy austro - rosyjskiej (tutaj link do barwnego opisu czasów Pierwszej Wojny Światowej, Kronika Parafii Rzymsko - Katolickiej w Lubaczowie 1914 - 1925), i niebezpieczeństw z nią związanych dla jego córek, jeszcze dzieci, umieścił je w przyklasztornej szkole z internatem w Krakowie. Przez okolice Baszni Dolnej i powiatu lubaczowskiego przetoczyła się niszcząca wojna, epidemie cholery, czerwonki, tyfusu dziesiątkowały ludność, i może dlatego Anna, Katarzyna i Weronika zostały wcześnie osierocone. Krygowski opisuje Kraków z perspektywy swojego szczęśliwego dzieciństwa, był młodszy od mamy o rok. Jego ojciec, wzięty adwokat, zapewniał mu wszechstronny rozwój intelektualny, wiele jego przyjaciół z dzieciństwa i młodości, to elita intelektualna i artystyczna Krakowa. Jak sobie radziła mama, będąc pod surowym okiem zakonnic, w czasach, gdy może mijała się gdzieś w Krakowie, idąc w zwartej grupie na procesję, z młodym Krygowskim, który żył szczęśliwy w dobrze sytuowanej rodzinie i mógł swobodnie poznawać tajniki ówczesnego Krakowa, tak barwnie wspominanego w Moim Krakowie ...., mogę się tylko domyślać. Okres I Wojny był również dla rodziny Krygowskiego trudnym okresem przetrwania i dotknęła ich bieda, gdy ojciec poszedł na wojnę. Czytając jego wspomnienia z początku lat dwudziestych w Krakowie, żałuję że nie wypytałem mamy jak to było u zakonnic. Gdzie mama pracowała po skończeniu szkoły w Krakowie, niestety też nie wiem. Przypuszczam, że był to jakiś sklep, i może dlatego była późniejsza kontynuacja pracy w sklepie Wandy Komendzińskiej na ul. Krupówki w Zakopanem, z zabawkami i sztuką ludową, i bardzo pasuje mi ten fragment wiersza Mistique, przytoczony w motcie tego blogu: i kontuar się uśmiechnął od niechcenia. Poniżej fragment zdjęcia archiwalnego gdzie po lewej widać w dużym skrócie sklep a nad nim szyld: WANDA KOMENDZIŃSKA, i z boku, RZEŹBY ZAKOPIAŃSKIE. Kilka lat wcześniej odkryłem w książce Włodzimierza Wnuka, Moje Podhale. Ku Tatrom,*** przeniesionej z dawnej domowej biblioteczki z naszego mieszkania sopockiego na ul. Monte Cassino, lapidarny wpis, Ryśkowi, mama. Od tej pory często zaglądam do już kilku książek o Tatrach i Zakopanem, dwóch moich ulubionych autorów, Krygowskiego i Wnuka, i trochę żal, że to tylko wspomnienia dawnych czasów, nieistniejących uliczek, ścieżek tatrzańskich, w dzisiejszej często przygnębiającej rzeczywistości. Jak odbyła się przeprowadzka mamy do Zakopanego i jak wynika z dokumentów, było to około roku 1925, też nie wiem. Gdy mama starała się o rentę, z Zakładu Ubezpieczeń w Krakowie przyszła informacja o zaginięciu dokumentacji z czasów przedwojennych. Mama dotarła do dwóch świadków, którzy pracowali razem z nią przed wojną w sklepie Komendzińskiej w Zakopanem, i potwierdzili jej 15 letnią pracę. W drugą, bardziej sentymentalną podróż do Zakopanego, wybrała się w 1976 roku, na pięć lat przed przedwczesną śmiercią, i kupiła specjalnie na tą okazję sukienkę Wspomnienie. Obie siostry, Anna i Katarzyna, odeszły dużo wcześniej. Ze zdjęć w albumie i z zapisów w pamiętniku, mogę się domyślić, że sklep Komendzińskiej prowadził działalność w wielu miejscowościach, i mama podróżowała po Polsce, biorąc udział w rozmaitych targach sztuki ludowej - to z zapisków w pamiętniku - a zdjęcia atelierowe, z zakładów fotograficznych J. Kępińskiej w Zakopanem, czy Tatry w hotelu Morskie Oko, są świadectwem, że jak napisała ewiko na forum senior.pl: (...) Twoja Mama była piękną kobietą. Zachowane zdjęcia z Krakowa, z zakładu Janina, mama z siostrą Anną, duże zdjęcie i mniejsze jest na pierwszej stronie i drugiej albumu, zdjęcie siostry Katarzyny, ślubne Anny, i tylko jedno z widokiem Krakowa, wklejone do pamiętnika z marca 1926 roku. Wpisy w pamiętniku dotyczą przeważnie Krakowa i Zakopanego, z Krakowa również po roku 1925, pewnie odwiedzała dawne przyjaciółki szkolne i miasto dzieciństwa i młodości. Są też wpisy z Lwowa, Poznania, Tarnowa, Pabianic, miejscowości do których między innymi wyjeżdżała na targi, gdzie wszystkie życzenia składane są nie Weronice, ale milutkiej Loni, może od Weroni, nie znalazłem odpowiednika tego zdrobnienia od Weroniki, i jest to pewnie współczesny jej czasom, miły Nick. Wiele jest zdjęć na nartach, w rozmaitych miejscach w Tatrach, Zakopanem, Poroninie. W Poroninie może mieszkała, i ćwiczyła szkółkę narciarską na Galicowej Grapie, o czym świadczą zdjęcia na tle tej miejscowości, zarówno zimowe jak i letnie. Wiele zdjęć jest z rozmaitych uzdrowisk i widzę w nich kunszt zawodowy ojca fotografa, który starał się często uwieczniać mamę, podczas już wspólnych wędrówek, pod koniec lat 30 - tych. Zdjęcie mamy, wyjęte z jakiegoś dokumentu, o czym świadczy czytelny fragment pieczątki Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego przybitej na nim, ze skrzyżowanymi nartami, zaświadcza że była członkiem Sekcji Narciarskiej PTT. |
|||
Władysław Krygowski, zanim został wiceprezesem
po 1936 r.,
był w latach 1933 - 36 sekretarzem PTT i może znał mamę z działalności w Towarzystwie, ale któż to wie. Inne zdjęcia z Zakopanego, Krynicy, z rozmaitych okresów, to modne ówczesne ujęcia fotografów ulicznych w tym i mojego ojca, i okazjonalne, mieszkańcy miasta sfotografowani z mamą, istnieją tylko wirtualnie na zdjęciach w albumie, i nic o nich nie wiem. Mama lubiła się fotografować, i w końcu poznała fotografa, który przeniósł się z Gdyni do Zakopanego, z miasta z marzeń i morza, do opiewanych gór, pięknej przyrody i pogodnej, pięknej kobiety. Ojciec co prawda zawsze profesjonalne wymuszał uśmiech przy robieniu zdjęć, ale wszystkie zdjęcia mamy z czasów Zakopiańskich, są pogodne. Na Senior Cafe, zamieściłem również tuż powojenne zdjęcie mamy, i maluna21 napisała: synowie odziedziczyli pogodny uśmiech po mamie. W galerii zdjęć archiwalnych, przypisanych temu blogowi, wklejam zdjęcia z informacjami, tymi, które jeszcze jakoś tam pamiętam, i może zdjęcie przypomni nieznanej osobie, jakieś opowiadanie z dawnych lat. Ten okres krakowsko - zakopiański, zamykają moje urodziny w Zakopanem, od którego zaczynam blog 45, już po wybuchu wojny, i wiele jeszcze może radości czeka moją mamę w dalszym życiu, ale również mniej radosnych chwil i wiele trosk. Ostatnie zdjęcie w galerii tego blogu, z 1942 roku, to sielankowy widok w lecie, na mostku na rzece Słonce w Rabce, ja z mamą, wokoło piękny krajobraz, zaciszne miejsce, jakby wyjęte z czasów wojennych i przeniesione w nierealny, nieistniejący świat. Ten krajobraz pozostanie dla potomnych tylko na zdjęciach. * Wiersz Mistique, niestety nie udało mi się wyszukać autorki w Internecie, prośba o podpowiedź. ** Władysław Krygowski, W moim Krakowie nad wczorajszą Wisłą., Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980, str. 6. *** Włodzimierz Wnuk, Moje Podhale. Ku Tatrom, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1976 ……………………………………………………… |
|||
|
<46>|
47>
48> 49>
50>
51>
52>
53>
54>
55>
56>
57>
58>
59>
60>
61>
62>
63>
64>
65>
66>
67>
68>
69> 64> |
||