Strona autorska |
Blog 59
<46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69> |
|
2007 - 2012 | STRONA GŁÓWNA | BLOG | GALERIA FOTOGRAFII | ARCHIWALIA | |
|
06012012 Czerwiec 1967 roku, upalny, wiosenna bujność przyrody, i gdy zamiast bezstresowo chłonąć piękne widoki nadwiślańskie w tym już ostatnim miesiącu pobytu na studiach w Toruniu, cały nasz rok z wielką niepewnością czekał na przyjazd prof. Kazimierza Malinowskiego. Prace zostały przesłane do Poznania, do ostatecznej oceny i zakwalifikowania do ustnej obrony. Prof. Malinowski, Dziekan Wydziału Sztuk Pięknych UMK i może już Dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu, w ostatnim roku i ostatnim semestrze naszego seminarium magisterskiego, powierzył je swoim asystentom i akurat moja praca spotkała się z ich negatywnymi opiniami. Jeden, historyk sztuki od epoki baroku, miał pretensje do stylu, drugi wymyślił dla biednego studenta, technikę fotografowania gotyckich kapiteli w kilkunastu kościołach czy ruinach zamków pokrzyżackich Ziemi Chełmińskiej, z rusztowania, bez skrótów, które występowały przy fotografowaniu teleobiektywem. Będąc posiadaczem małoobrazkowego aparatu fotograficznego Exakty Varex, prezent pomaturalny ojca fotografa, z dwoma dodatkowymi obiektywami, oprócz standardowego Tessara, małym teleobiektywem Sonnar i szerokokątnym Flektogonem, byłem sporadycznie proszony o wykonanie dokumentacji fotograficznej do prac magisterskich kolegów ze studiów. I oprócz całego mnóstwa zdjęć reportażowych z życia naszego roku z lat 1962 - 67, z których może część wkleję na podstronach archiwaliów - postanowiłem w końcu powspominać czasy moich toruńskich studiów, wehikuł czasu jest coraz bardziej nieubłagany - moją pracę magisterską dobrałem do swoich dodatkowych umiejętności, fotografa dokumentalisty. Tytuł pracy "Gotycki kapitel Ziemi Chełmińskiej", wymagał sfotografowania między innymi setek wsporników sklepiennych, podpierających żebra, zworników, również kapiteli w ruinach zamków, umiejscowionych przeważnie kilka lub kilkanaście metrów od posadzki kościoła, i budowa rusztowania do ich sfotografowania, to był całkowicie absurdalny pomysł, przygnębiający i dołujący psychicznie. Zwłaszcza że większość dokumentacji fotograficznej do pracy dyplomowej, po kilkunastu wyjazdach autobusowych w teren, kłótliwych dyskusjach z niejedną babcią kościelną mimo listu przewodniego z Dziekanatu, była już gotowa, i moje możliwości finansowe, opłaty za bilety autobusowe, filmy, papier fotograficzny, odczynniki chemiczne, wszystko pokryte z własnych środków, wyczerpały się. Wykonałem również reprodukcje fotograficzne planów poszczególnych budowli ze świetnych opracowań niemieckich, na które nanosiłem numery poszczególnych ujęć, rozmaite zdjęcia ornamentów roślinnych i figuralnych na kapitelach z publikacji wyszperanych w bibliotekach do analizy porównawczej, dalej nie będę już zanudzał. A tu jeszcze trzeba pracę wydrukować, oprawić, UMK nie partycypowało w żadnych wydatkach z małymi wyjątkami. Gdy rozeszła się wieść że przyjechał, było to w drugiej połowie czerwca, wszyscy ze strachem ale również z nadzieją wchodzili pojedynczo do profesora i wychodzili przeważnie szczęśliwi z pozytywnej oceny. Pozostałem na końcu kolejki i przegapiłem moment wyjścia ostatniego prawie magistra. Zapukałem, Profesor już wychodził, i zapytałem jak z moją pracą i usłyszawszy że jest bardzo dobra, zanurzyłem się po chwili w piękną przyrodę nadwiślańską, już bez tego kamienia który spadł mi z serca. Ważyłem wówczas tyle ile w tej chwili, 62 kilogramy, pisanie pracy magisterskiej prawie jak choroba. To wychudzenie widać na zdjęciu w naszym pokoju w akademiku, gdy markuję drukowanie pracy na maszynie do pisania Wojtka, a jego to najwyraźniej bawi. Wojtek przepisał moją pracę z rękopisu a ja wykonałem mu dokumentację fotograficzną. Obrona prac odbyła się 29. w przedostatni dzień czerwca, gdy w akademikach wszyscy spali już na spakowanych walizkach, termin wyprowadzenia do południa dnia następnego. Bardzo dobrze mi nie poszło, ale ocena dobra była dla mnie satysfakcjonująca. Później całą grupą, skrzykniętą ad hoc, i może nie każdy dotarł do nas już po skończonej obronie wszystkich, poszliśmy na mały, odstresowujący spacerek po Toruniu. Przed pobliskim portalem wejściowym do kościoła Mariackiego, jako wieczny dokumentalista, sfotografowałem całą grupę szczęśliwych magistrów i takich chyba również profesorów. Haśka, dziewczyna Wojtka, przytomnie pstryknęła również i mnie, i na zdjęciu jest to chudy facet w okularach przykucnięty na pierwszym planie obok znanego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Zbyszka J. Dopiero w ostatniej chwili uprzytomniłem sobie że w aparacie jest końcówka małoobrazkowego filmu marki Foton o czułości 18 DIN i dobrze że coś wyszło z ręki, w głębokim cieniu portalu dostojnego gotyckiego kościoła. Podeszliśmy jeszcze na Stary Rynek i tam na ostatniej klatce uwieczniłem odchodzącą w dali, w widoku perspektywicznym placu, szacowną komisję profesorską tego ostatniego egzaminu na UMK, w osobach: Jadwiga Puciata - Pawłowska, Gwido Chmarzyński, Kazimierz Malinowski, Zygmunt Kruszelnicki. Zaczynam te moje opowieści o życiu studenckim od końca ale wspominanie, jakby na to nie patrzeć, to cofanie się w przeszłość. Koleżanki i koledzy „poszli w profesory”, zostali dyrektorami w muzeach lub kustoszami, i jeszcze rządzą w urzędach konserwatorskich, ale o wielu słuch zaginął. Pamięć mojego 72 letniego komputera, każdy domyśli się o co chodzi, już stareńka, ale ile zdarzeń przypominają te przystojne dziewczyny, faceci też nie byle jacy i przesympatyczna kadra profesorska, uwieczniona na tych ostatnich już zdjęciach, z moich pięcioletnich studiów na UMK w Toruniu. Na ścianie absolwentów UMK, na stronie WWW, jest wpis Wojtka z 18. kwietnia 2009: „Wydział Sztuk Pięknych w latach 1962 - 1967 i jego niewyobrażalnie dobrzy, przyzwoici i fachowi profesorowie, docenci, asystenci - przysporzyli nam rajskich chwil młodości a dali takiego kopa na rozpęd w dorosłe życie, że jeszcze lecę do przodu. Dzięki !!!” ……………………………………………………… |
|
|
<46>|
47>
48>
49> 50>
51>
52>
53>
54>
55>
56>
57>
58> 59>
60>
61>
62>
63>
64>
65>
66>
67>
68>
69> |
|