Strona
autorska
Blog 62   
 
<46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>

 
 
2007 - 2012   STRONA GŁÓWNA | BLOG | GALERIA FOTOGRAFII | ARCHIWALIA
 

 

 

 

 
 

 

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
 

 

 
04062012
Na spotkanie emerytów (dwa ostatnie opuściłem z powodu kiepskiej kondycji),
naszej kameralnej paczki coraz bardziej doświadczanych zdrowotnie i pociętych
szpitalnie tetryków, kupiłem połówkę
Wyborowej i małą buteleczkę likieru Krupnik
dla siebie do wysączenia. Spotkanie zaplanowało dwóch Pawłów w ogródku hacjendy
przy oliwskim stawie, gdzie mieszka Paweł Ryszard lub Ryszard Paweł, tylko używa
tego drugiego imienia.
Wyborową postanowiłem zachęcić staruszków do toastu
za zdrowie mojej wnuczki Natalii Aleksandry, która urodziła się 7 maja jako
dorodne, ponad cztero kilogramowe dziecię, z pewnymi komplikacjami zdrowotnymi
u mamy i wnuczki. Ale wszystko przeminęło. Rodzice i druga wnuczka Emilka cieszą
się już wrzeszczącym maluchem w domu, którego trudno oderwać od piersi, takie zacięte
na mamine mleko. Dziadek może doczeka zabaw z dwoma wnuczkami chociaż jedna
też potrafi
dać w kość, również bardziej zaangażowanej w opiece babci.
  

 
Emeryci raczej gustowali w whisky chociaż w zajeździe Olivka piją tylko czystą. Toast
za zdrowie wnuczki został spełniony, a jak zdrowie tetryków po tym zimnym wieczorze
z racji temperatury powietrza i alkoholu przedstawiało się na drugi dzień, tego nie wiem.
Z dwoma Pawłami posiedziałem do północy ponieważ byłem ciepło ubrany i miałem
własnej produkcji żurek w jednym termosie i herbatę w drugim. Poniżej zdjęcie
samowyzwalaczem, prawie kompletnej naszej paczki, na tle Pachołka w Oliwie,
z pewnym akcentem nawiązującym do Euro 2012, z jednym wyjątkiem.
 

 
Do domu wróciłem taksówką która wioząc Pawła do Wrzeszcza nadrobiła drogę
do Karpackiej. Moje zdrowie rozwija się dynamicznie, raz w dół to znowu nieco
się polepsza, teraz dodatkowe badania, niepewność co dalej. Wydarzenie
rodzinne i związany z tym i stres, i radość z powiększenia rodziny, i ambaras chcących
być przydatnych dla młodych nas dziadków, spowodowały przerwę w pisaniu blogu,
co raczył mi wytknąć Paweł. Zaplanowałem na blogu wspomnienia z czasów moich
studiów toruńskich i pierwszy rozdział
Akademiki już napisałem. Archiwalne zdjęcia
wymagają opracowania, wyszukania, i dlatego postanowiłem napisać ten blog przerywnik,
taki znak że jeszcze żyję.
Teraz bardziej skłaniam się do gapienia w telewizor w jakości HD, gdy pokazują
transmisje z rozmaitych wydarzeń, niż do dokumentowania swoich trójmiejskich
spacerków lub imprez. Szykuje się ich zatrzęsienie tak że chyba te wspomnienia
toruńskie nieprędko opublikuję, również ze względu na huśtawkę formy mówiąc
tak bardziej sportowo. Opowieści z życia studenckiego z lat 1962 - 67, archiwalne
zdjęcia z wernisaży wystaw fotograficznych w salonie wystawienniczym w DS 2.
z przybyłą na nie elitą ówczesnych fotografików grupy Zero 61 i Rytm, z kadrą
naukową, późniejszymi profesorami, którzy licznie zaszczycali nasze małe wydarzenia
artystyczne, pewnie wzbogacą historię UMK z tamtych lat.
Na blogu 61 wspominałem o rozmaitych prywatnych rocznicach. Z okazji
60 lat panowania w Wielkiej Brytanii Królowej Elżbiety II, diamentowa rocznica,
i to jest wielka historia światowa, przesiedziałem całą niedzielę przy telewizorze
na transmisji parady jednostek pływających na Tamizie, przed Królową i jej rodziną,
na kanale BBC, bez żadnych reklam, wspaniały reportaż z kilkudziesięciu kamer,
widoki Londynu i 1000 jednostek pływających, rozmaitych łodzi, dawnych
motorówek i barek, statków pasażerskich, pełny kalejdoskop rzecznej flotylli.
I uwieczniłem to wydarzenie fotografując je z ekranu telewizora.
 




 

 

 
 

 

 
Za mną na oparciu fotela, leżał rozłożony malowniczo liliowy kot brytyjski Eliasz,
spoglądając na swoją ojczyznę na ekranie telewizora, i kombinując jak by tu
wskoczyć na kolana swego pana który tak nietypowo pstryka jakieś zdjęcia.
Wiatr z deszczem u nas, w Gdyni okręty wojenne z Europy, żaglowiec
Kruzensztern,
i zaproszenie do oglądania i zwiedzania. A tam! po co mi udawanie jakichś paparazzi
i bieganie z aparatem w deszczu, gdy teraz tysiące zdjęć po każdej imprezie
można znaleźć w Internecie, a transmisje w telewizji cyfrowej powalają jakością.
Na Tamizie też wiatr a później deszcz, a ja cieplutko, w kapciach, mam podgląd
na piękną, historyczną imprezę, z widokami Londynu, ludzi zgromadzonych
na nadbrzeżach, w szczegółowych obrazkach ruchomych i dźwiękowych
jakości
Full High - Definition.
Pod koniec nie kończącej się parady, miałem wrażenie że Królowa jest nieco
osamotniona i po godzinie 17. patrzy z nadzieją czy może to już koniec defilady
i wreszcie się napije ciepłej herbatki. Szkoci słyną z wyrobów z owczej wełny
i pewnie jakiś duży ciepły szalik w kratę, mógłby osłonić przed zimnem ich królową.
Taki szalik pojawił się na szyi żony księcia
Cambridge Williama ale nie wiem czy
to zasługa księcia który stał przez cały czas raczej nie przy Catherine. Na samym
końcu parady pojawiła się barka z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną i mimo
deszczu i wiatru, całkowicie nieosłonięci artyści zaśpiewali brawurowo dla Królowej.
Podobno u Elżbiety II nigdy nie widać przeżywanych wzruszeń i jedyna łza która się
pojawiła na jej twarzy to na uroczystości pożegnania wycofanego z użytku w 1997 roku
jachtu królewskiego Britannia, którym odwiedziła wiele krajów świata. Może ktoś
jeszcze uwieczni jakąś łezkę wzruszenia Jej Wysokości Elżbiety II. z okazji
takiego uwielbienia Królowej przez swoich poddanych, po 60 latach panowania,
i przeżyciu 12 premierów Wielkiej Brytanii i 12 prezydentów USA.
 
 


………………………………………………………  


   
 
  <46>| 47> 48> 49> 50> 51> 52> 53> 54> 55> 56> 57> 58> 59> 60> 61> 62> 63> 64> 65> 66> 67> 68> 69>