Zdjęcia na wyklejkach
|
|
06032008
Miłość dla morza wieczna w twoim wolnym łonie!
Morze jest twym zwierciadłem; ty swojego ducha
Badasz w wzburzonej fali, gdy toczy się głucha,
I niemniej gorzkie ducha twojego są tonie.
Człowiek i Morze, Ch. Baudelaire
Starszy pan a
właściwie staruszek, na głowie wełniana czapka. Pamiętam taki
obrazek gdy wiosną 1979 roku fotografowałem obrazy Mokwy w jego domu
w Sopocie. Przygotowywano wystawę z okazji 90 lecia urodzin Mariana
Mokwy i zdjęcia w domu artysty były zwieńczeniem kilku wypraw do mieszkań
prywatnych w Trójmieście w celu sfotografowania obrazów do katalogu wystawy.
Mała przerwa na kawę podczas fotografowania i potoczyła się opowieść o
czasach
okupacyjnych, trudnym przetrwaniu, gdy trzeba było nawet malować portrety
żołnierzy
Wehrmachtu. Świetny portret żołnierza odkryty w Sopocie nie zakwalifikował
się na
wystawę. Historia nagabywania przez jakiegoś oficera niemieckiego o
przejście na
obywatelstwo niemieckie. I opowieści o paleniu jego obrazów z gdyńskiej
Galerii
Morskiej przez wojsko niemieckie po zdobyciu Gdyni w 1939 roku. Po wojnie
obojętność środowiska artystycznego Trójmiasta wobec Twórcy i jego
malarstwa.
Wystawa w 1959 roku w Dworze Artusa, na 70 lecie urodzin, była dla
mnie odkryciem
Mokwy i jego marynistycznych akwarel, malowanych kilkoma precyzyjnymi
ruchami
pędzla. Byłem jeszcze świeżym absolwentem szkoły orłowskiej, a moim głównym
tematem fotograficznym, w piątej foto, zadanym przez samego E. Zdanowskiego,
było morze. I zamiast trzech prac na okres, moja teczka spęczniała do ponad
150.
Bolesława Zdanowska, małżeństwo Zdanowskich razem wykładało przedmioty
zawodowe, prezentowała moje prace innym klasom jako wzór pracowitości
do naśladowania i nie tylko. Teczkę i negatywy niestety gdzieś wcięło w
szkolnym
archiwum. W wydanym w 1998 roku albumie „Morze w obrazach artystów
polskich
XX wieku”,
na wyklejkach i wewnątrz albumu opublikowano
moje
czarno - białe
fotografie marynistyczne, nagradzane na
ogólnopolskich
konkursach
fotografii
artystycznej. W albumie wśród innych, reprodukcje prac Mokwy,
Suchanka,
Szwocha,
uczestników założonego w roku 1946 w Gdyni, Komitetu Polskich
Marynistów
Plastyków.
Franciszek Szwoch był inicjatorem założenia Komitetu.
W 1944 r. spłonęła jego
warszawska pracownia i kilkaset
obrazów. Po wojnie
zamieszkał w Sopocie przy ulicy
Dzierżyńskiego. Jego żona
uczyła gry
na pianinie
a ja jako dziecię uzdolnione wg rodziców,
miałem zostać
wirtuozem gry na
fortepianie.
Przychodziłem na lekcje wcześniej
i zakradałem się do pracowni malarskiej żeby pooglądać wspaniałe bitwy morskie,
żaglowce i inne obrazy marynistyczne
na sztalugach.
Czasami pomagałem przy naciąganiu
płótna na krosno i asystowałem czynnie
przy wbijaniu
gwoździ. Zapach farby olejnej,
starszy pan opowiadający o wydarzeniach
rozgrywających
się na obrazach a z pokoju
obok dźwięki pianina. Czekając na swoją lekcję
mogłem
przeglądać albumy lub książki
z rysunkami starych żaglowców i okrętów
wojennych.
Po latach wróciłem do tego samego pokoju fotografując obrazy Szwocha do
publikacji
Arkad. Rozmowa z córką
artysty i jej mężem przypomniała tamte dawne czasy.
Pianino stało w innym miejscu, a w byłej pracowni, teraz pokoju
syna, wisiały
mocno poczerniałe obrazy. Tuż po wojnie zdobycie dobrych, trwałych
materiałów
malarskich było prawie niemożliwe. Ze śmiercią Szwocha w 1949 r. Komitet
uległ
rozwiązaniu.
…………………………………………………… |